Czy autorzy bestsellerowych powieści detektywistycznych mogą być jednocześnie utalentowanymi – nie mniej niż ich książkowi bohaterowie – detektywami? Rozwikłanie zagadki zaginięcia i śmierci i znalezienie sprawcy – taką ucztę w formie komiksu „Klub detektywów” zaprezentowało w lipcu wydawnictwo Marginesy.
Pod koniec lat 20 XX wieku w Anglii powstało stowarzyszenie, zrzeszające brytyjskich autorów kryminałów. Należeli do niego m.in. G.K. Chesterton, Agatha Christie, Dorothy L. Sayers, Major A.E.W. Mason, „Baronowa” Emma Orczy i Ojciec Ronald Knox, czyli twórcy takich postaci jak ojciec Brown, Herkules Poirot, czy Gideon Fell. Klub ten, poza tym, że jego członkowie regularnie spotykają się i pojedynkują na zagadki, zrzesza autorów przysięgających przestrzegać Dziesięciu złotych reguł powieści kryminalnej, czyli niejako przykazań dobrego autora powieści detektywistycznej. Wśród reguł znajdziemy między innymi zakaz obsadzenia detektywa w roli sprawcy, ingerencji zjawisk nadprzyrodzonych, stosowania dziwnych trucizn, a także wprowadzania do powieści poszlak nieznanych wcześniej czytelnikowi. Akcja komiksu rozpoczyna się gdy po raz pierwszy do klubu zostaje zaproszony obcokrajowiec, Amerykanin John Dickson Carr. Wtedy właśnie klub detektywów otrzymuje dostarczone przez mechanicznego ptaka enigmatyczne zaproszenie wystosowane przez ekscentrycznego milionera.
Grupa autorów uda się do willi na kornwalijskiej wyspie, gdzie poza doskonałym winem i wybornym jedzeniem przyjdzie im się zetknąć z zagadką godną ich detektywistycznych powieści. Gospodarz, Roderick Ghyll najpierw przedstawi im robota, który ku oburzeniu słuchaczy potrafi rozwikłać każdą kryminalną zagadkę po przedstawieniu kilku podstawowych faktów, a następnie sam padnie jego ofiarą. Przynajmniej na pierwszy rzut oka!
Doskonale wyważony komiks Jeana Harambata obfituje w anegdoty, zabawne dialogi i wciąż drzemającą baronową Orczy. Przy okazji poznamy kilka nie będących literacką fikcja faktów z życia autorów. Wraz z bohaterami będziemy odkrywać kolejne karty tajemniczego zniknięcia i śmierci Rodericka i przekonamy się kto z klubu detektywów okaże się być najbardziej spostrzegawczy i rozwikła tę dziwną sprawę. Przy okazji czeka nas sporo zabawy w obserwowaniu kto wysnuje najdziwniejszą teorię, kto będzie miał ich aż zbyt wiele, kto żadnej, a kto będzie miał jedynie bardzo dużo map… Nie obejdzie się też bez drobnych i większych sprzeczek i uszczypliwości, co razem zebrane stanowi doskonałą ucztę dla czytelnika i fana powieści detektywistycznych.
Polecam komiks jako wakacyjną lekturę każdemu, kto lubi powieści detektywistyczne, również tym, którzy niekoniecznie są fanami komiksów. Czyta się go naprawdę świetnie i zapewniam, że nie odkryjecie zagadki wcześniej niż przebywający na wyspie autorzy.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Marginesy
Autor recenzji: Anna Tomaszewska
Tytuł: „Klub detektywów”
Autor: Jean Harambat