Klaudiusz Szymańczak wspomniał kiedyś, że pisanie książki przypomina projektowanie i szycie ubrania. Zbierasz kawałki materiału i zszywasz razem. Jak Ci wyjdzie garnitur, to jesteś krawcem. Odnosząc się do tego porównania, śmiało można stawiać Szymańczaka w jednym rzędzie z Ralphem Laurenem czy Giorgio Armanim. „Mroczny świt” to jedna z tych książek, która powinna zajmować centralne miejsce wśród kryminałów w domowej biblioteczce.
„Mroczny świt” to druga po „Negatywie” książka Klaudiusza Szymańczaka, której bohaterem jest John Slade – agent FBI, który świetnie mówi po polsku. Jego znakami rozpoznawczymi są czarny garnitur i buty z czerwonymi sznurówkami. Zawsze, gdy sprawa jest choćby trochę nietypowa albo ma polski wątek, to trafia do niego. Tym razem musi rozwiązać zagadkę morderstwa prokuratora okręgowego, którego ciało odnalazł dostawca sushi w nowoczesnym apartamentowcu, w którym grała muzyka Krzysztofa Pendereckiego. Do tego śledztwa przydzielono mu jako partnerkę młodą doktorantkę kryminalistyki – Karen Lee. Ich dowcipne dialogi i błyskotliwe riposty sprawiają, że wielokrotnie podczas czytania tej książki głośno się zaśmiejesz. Okazuje się, że to nie jedyne morderstwo, nad którym para agentów będzie pracować. Będą musieli zmierzyć się z seryjnym mordercą, który morduje o świcie amerykańskich urzędników, pozostawiając na ich ciałach charakterystyczne wycięcia w kształcie pionowych linii.
John i Karen muszą szybko odgadnąć, co wspólnego mają ze sobą prokurator z Nowego Jorku, listonosz z New Jersey oraz pracownica Departamentu Zdrowia i Opieki Społecznej, której ciało odnaleziono w Pensylwanii. Wiedzą, że czas nie jest ich sprzymierzeńcem i jeśli nie wpadną na właściwy trop, to za dwa dni będą mieli kolejnego trupa. Czy Slade, który potrafi zauważyć rzeczy, na które inni nie zwracają uwagi rozwiąże kolejną zagadkę? Co oznaczają w tym śledztwie: muzyka Krzysztofa Pendereckiego, słowiańskie symbole na ścianie kanału oraz film Romana Polańskiego? Kim jest morderca i co nim kieruje? Tego niestety nie mogę zdradzić.
W tym samym czasie, po drugiej stronie oceanu – w Polsce, przyjaciel Johna – nadkomisarz Robert Laurentowicz pracuje nad sprawą wykorzystywania dzieci i produkcji oraz dystrybucji filmów pornograficznych z udziałem małoletnich. Sprawa jest dla niego wyjątkowo trudna, gdyż sam ma małe dziecko. Dokąd zaprowadzą go odkryte ślady oraz co wspólnego mają ze sobą te dwa śledztwa dowiesz się sięgając po „Mroczny świt”.
Styl pisania Szymańczaka jest rewelacyjny. Sięgając po jego książkę, przygotuj się na to, że nie oderwiesz się od niej, aż nie dobrniesz do końca. W „Mrocznym świcie” znajdziesz wciągającą fabułę oraz zaskakujące zwroty akcji. Kryminał ten trzyma w napięciu do ostatniej chwili. Po przeczytaniu nie da się o nim zapomnieć.
Warto nadmienić, że w „Mrocznym świcie” Klaudiusz Szymańczak mierzy się z tematem pedofilii, o którym jest dość głośno w ostatnich latach. Autor wskazuje, że problem ten dotyczy nie tylko księży czy biskupów, ale również polityków, dziennikarzy, artystów i biznesmenów.
Jeśli lubisz dobre kryminały, a dodatkowo jesteś fanem książek napisanych w amerykańskim stylu, musisz koniecznie sięgnąć po „Mroczny świt”. Ja zaś nie mogę się doczekać „Virgi” – kolejnej książki opisującej przygody agenta Slade’a.
Autor recenzji: Anna Joanna Brzezińska
Tytuł: Mroczny świt
Autor: Klaudiusz Szymańczak
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data premiery: 26.02.2020
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.