Do lektury Dni Cyberabadu Iana McDonalda mogłam podejść z czysta kartą, ponieważ nie czytałam wcześniejszej Rzeki Bogów, a to właśnie w świecie Indii przyszłości, które pisarz wykreował na potrzeby Rzeki, są osadzone opowiadania Dni Cyberabadu.
Jestem zachwycona tokiem myślenia McDonalda, jego sposobem przekazywania idei czytelnikom, a przede wszystkim jego Indiami z przyszłości. Egzotyka, kultura i tradycja przyprawiona technologią – doskonały smak. Same opowiadania poruszają tematykę społeczną – jest kwestia aranżacji małżeństw, religijności, fascynacji subkulturami, a także relacji, które tworzą się przy obcowaniu z zaawansowaną technologią zarówno na poziomie biologicznym jak i uczuciowym.
Natomiast Dom Derwiszy, który został wydany wraz z Dniami Cyberabadu to powieść osadzona w Stambule – mieście patrzącym na drugą stronę Bosforu, zatopionym w swojej inności, przesiąkniętym Europą. Mamy tu Greckich imigrantów, Ultralordów, Małego Detektywa , kolekcjonerkę dzieł sztuki, nanotechnologów, Zielonego Świętego, zmelifikowanego człowieka … Niestety Dom Derwiszy mnie osobiście bardzo ciężko się czytało, brnęłam przez kolejne strony z pewnym trudem, dopiero końcówka książki jest lepsza – poprzeplatane historie zaczynają się z sobą łączyć, a akcja nabiera tempa. Nie mówię, że książka jest zła , raczej mało przystępna, dla tych którzy nie są zagorzałymi miłośnikami SF.
recenzja: Aleksandra Karwala
Iana McDonald, Dni Cyberabadu, Dom Derwiszy, Wydawnictwo MAG, Warszawa 2011