Nazizm kojarzony jest głównie z Rzeszą Niemiecką, holokaustem i zbrodniami ślepo wierzących w führera niemieckich żołnierzy. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że współodpowiedzialność za te czyny ponoszą również Austriacy. Tuż przed wybuchem II wojny światowej w 1938 roku Hitler dokonał Anschlussu, czyli przyłączenia Austrii do Niemiec. Wbrew pozorom plany połączenia obu państw nie były pomysłem Hitlera. Dążyli do tego już wcześniej sami Austriacy. Powojenna historia zdaje się jednak bagatelizować ich udział w zbrodniczych dokonaniach hitlerowców. Winą obarczono głównie Niemców i to im przyszło płacić cenę za chwilowe, wymuszane siłą władanie Europą. Wielu hitlerowców zostało skazanych podczas procesów, inni zostali zgładzeni niezwłocznie po zakończeniu wojny. Skazani zostali, ci którzy obejmowali znaczące funkcje w machinie zagłady. Jednak byli i tacy, szeregowi gestapowcy, którzy za bestialskie mordy nie ponieśli żadnej kary. Udało im się uniknąć odpowiedzialności i po wojnie rozpocząć nowe życie, lub wrócić, jak gdyby nigdy nic do swoich domów, rodzin i dzieci…
Spektakl w reżyserii Marii Spiss „Tanzcafe Lerch” podejmuje temat przemilczany i niewygodny. Dotyka kwestii znanych, ale skrzętnie zmiatanych pod dywan. Aldona Grochal w roli twardej, bezwzględnej i ślepo oddanej führerowi esesmanki pokazuje, co byli zdolni zrobić Austriacy by spełnić chore ambicje Hitlera. Ona wie i dobrze pamięta. Odtwarza w pamięci zdarzenia i czyny. Jest dumna z tego, że nie należała do podrzędnej formacji SA, ale do „prestiżowego” SS. Były hitlerowiec (Tomasz Włosok) nie jest ani dumny, ani skory do wspomnień. Nie chce pamiętać. Woli zapomnieć, udawać, że nic nie wie, niczego nie pamięta…
Rampa, selekcja, SS, ostateczne rozwiązanie, noc kryształowa… Czy nikt już tego nie pamięta? Czy Austriacy naprawdę nie wiedzą nic o tych wydarzeniach? Nie wiedzą, czy nie chcą wiedzieć? „To już zapomniane” – powtarza jak mantrę młody hitlerowiec, starając się by brzmiały jak najbardziej wiarygodnie. Jak gdyby sam sobie musiał udowadniać, że to już przeszłość, że nie warto do tego wracać, bo życie toczy się dalej. Nikt nie rozliczył go z winy, nikt nie zapukał nocą do drzwi by go aresztować… Jest bezpieczny. Musi tylko zapomnieć…
Oprawcy wrócili do społeczeństwa i żyją wśród innych tak, jakby nigdy nic się nie wydarzyło. Mając na rękach krew milionów niewinnych ludzi powrócili by doglądać swoich przedwojennych interesów. Powrócił również Ernst Lerch jeden z najokrutniejszych Sturmbannführerów w oddziałach SS. Ponownie otworzył swoją kawiarnię Cafe Lerch, w której spotykali się na przyjemnych pogawędkach dawni oprawcy hitlerowscy. Wszystko wróciło do normy…
Teatr Nowy prezentuje spektakl, który stara się pokazać historię bez przekłamań i niedomówień. Ludzie są głusi na prawdę, czasem wolą żyć w świecie kłamstw i iluzji, bo tak jest wygodniej. Głusi zdają się być nie tylko, ci którzy tego doświadczyli i starają się zaprzeczać, ale i współczesne społeczeństwo, które nie słyszało o rampach, selekcjach i ostatecznym rozwiązaniu. Zdegradowanie historii do roli przedmiotu fakultatywnego z czasem może przynieść zupełnie nieoczekiwane skutki. Coraz więcej będzie tych, którzy nic nie wiedza, nie pamiętają i… nie rozumieją.
„Tanzcafe Lerch” to próba rozliczenia tych, którzy nigdy nie zostali poddani osądowi. Tych, którzy udają, przybierają maski, silą się na pozy, by stać się niewinnymi. Termin ważności nie minął… Zbrodnia na niewinnej ludności nigdy nie ulegnie przedawnieniu.
Marzena Rogozik