Święty może być błaznem i to na dworze samego Boga. Ale chyba nikt nie spodziewał się, że będzie nim ten, postrzegany powszechnie jako skromny, żyjący w ubóstwie i prowadzący ascetyczny tryb życia. A Święty Franciszek tak naprawdę był świetnym aktorem i dobrym komediantem. Chociaż za kotarą żartów i błazenady kryły się często poważne problemy dotyczące wiary i życia wiecznego. Zaraz, zaraz o czym ja właściwie mówię?
„Udawajcie, że wszystko rozumiecie, a ja zacznę jeszcze raz…”
Spektakl „Błazen Pana Boga” w reżyserii Piotra Bikonta jest próbą opowiedzenia historii Świętego Franciszka w sposób niezwykły i zabawny, ale i bardzo dosłowny. Pokazuje wybrane aspekty z życia świętego obalając powszechny sąd o jego osobie. Jeśli ktoś spodziewał się nudnego żywota świętego, okraszonego długimi, monotonnymi kazaniami, ten się rozczarował… bardzo pozytywnie!
Przestrzeń pozbawiona nadmiaru rekwizytów, skromna, ograniczona do minimum. Nie ona gra tu pierwsze skrzypce. Pusta scena dzięki dwójce świetnych aktorów wypełnia się, co chwilę innymi obrazami. Plastyczne opisy sprawiają, że widzowie czują, widzą i są w samym centrum wydarzeń. Słyszą rozemocjonowanych, żywiołowych Włochów, widzą strasznego wilka, wodzą wzrokiem za zwisającym na linie Franciszkiem. Joanna Fidler i Paweł Pabisiak dają popis doskonałego aktorstwa. Dowód na to, że dwójka aktorów jest w stanie genialnie poprowadzić spektakl, rozśmieszyć i porwać dziesiątki widzów.
Dynamiczna, pełna nieoczekiwanych zwrotów akcja nie pozwala ani na moment oderwać oczu od sceny. Nikt nie wyciąga chusteczek, nie sprawdza godziny, damy nie poprawiają makijażu, a gentelmani mankietów u koszuli. Nie można stracić ani minuty, ani jednego dźwięku, najmniejszego gestu. Mimika i gestykulacja są największa zaletą tego przedstawienia. Aktorzy wcielają się w kilka ról, zmieniają głos, ton, a nawet dialekt (wyśmienita śląska gwara!).
Oszczędna jest nie tylko przestrzeń. Spektakl pozbawiony jest również muzyki, która i w tym wypadku jest zbędna. Wszelkie odgłosy i dźwięki wykonują bowiem sami aktorzy. Spadanie po schodach, czy uderzanie w dzwon jest idealnym odwzorowaniem natury. Joannie Fidler i Pawłowi Pabisiakowi przychodzi to z taką łatwością, jak gdyby byli urodzonymi beatboxerami.
… gradem kajzerek z rybą powalił wszystkich na kolana
Dzięki dynamicznej akcji i genialnemu wykonaniu spektakl to ogromna dawka humoru. Autor sztuki Dario Fo okrasił ją komicznymi dialogami, które śmiech wzbudzają zarówno u młodszego, jak i starszego pokolenia. Historia opowiadana na deskach Teatru KTO zapada w pamięć. I tak jak zapowiedziała Joanna Fidler, co prawda nie zachowały się zapiski Św. Franciszka dotyczące jego życia, ale jeśli kiedyś się odnajdą zapewne potwierdzą, że było właśnie tak, jak przedstawione było to w sztuce.
„Błazen Pana Boga” to nie tylko lekka i zabawna forma sceniczna. Historie opowiadane w trakcie spektaklu, mimo, że archaiczne nadal chowają w sobie ziarnko prawdy. Pokazują, że pewne problemy są aktualne także dziś. Jak wiele konfliktów argumentowanych jest obroną wiary? Ilu ludzi traci życie, bo „zaprawdę godne to i sprawiedliwe”. Jak często poświęca się miliony, by ochronić nielicznych, woląc poświęcić „tysiąc grobów, by jeden pusty grób wyzwolić”? Czyż i dziś chciwość, próżność i chęć posiadania nie rządzą światem, a nikt nawet nie stara się żyć dosłownie według Ewangelii? „Franciszku odbuduj mój dom, widzisz, że się rozpada!” , tylko czy dziś znajdzie się jeszcze budowniczy gotowy podjąć się tego zadania?
Marzena Rogozik