„70% kobiet zdradza swoich partnerów? Chcesz mi powiedzieć, że 70% kobiet na tej sali, które przyszły tu ze swoimi chłopakami czy mężami, puszcza się na boku?” – tymi słowami bohater Testosteronu zwraca się do widzów zgromadzonych w Teatrze Bagatela.
Tak jest, Panowie! Wreszcie się wydało! Wszystkie kobiety to suki. Bohaterowie spektaklu w reżyserii Piotra Urbaniaka udowadniają to przeprowadzając szczegółową wiwisekcję relacji damsko-męskich, opartą na swoich doświadczeniach, powszechnie znanych prawdach uniwersalnych i naukowych obserwacjach zachowań ptaków czy szympansów. Genetycznie przecież szympansowi bliżej jest do człowieka niż do goryla. Do ptaków zresztą też nam blisko.
W Testosteronie na scenie występują tylko mężczyźni, goście weselni Kornela. Choć ślub się nie odbył, bo Panna Młoda porzuciła swojego wybranka przed ołtarzem, panowie i tak postanowili zgromadzić się na sali weselnej i omówić zaistniałą sytuację. Do jakich doszli wniosków? Że dochodzić jest lepiej z kobietami. Że to kobiety decydują kiedy i z kim mężczyźni uprawiają seks. Że one kochają się za darmo, a faceci zawsze muszą za to płacić. Wreszcie, że świat bez dup nie miałby sensu.
Bohaterowie nie przebierają w słowach mówiąc o waleniu, stukaniu, ruchaniu czy pukaniu, lecz choć seks jest głównym tematem ich rozmów przy gorzałce, mężczyźni powoli odsłaniają wrażliwszą stronę swojej natury. Dlatego też, mimo, że Testosteron to sztuka stworzona przede wszystkim dla rozrywki (tę rolę spełnia doskonale, dzięki zabawnym dialogom wypowiadanym przez niezłych aktorów), prowokuje też do zastanowienia się nad tym czy faktycznie to mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus.
Dagmara Marcinek
Spektakl obejrzałam dzięki uprzejmości Teatru Bagatela.