„Świat jest teatrem, aktorami ludzie, którzy kolejno wchodzą i znikają”
W. Shakespeare Jak wam się podoba Akt II.
Dzieła Williama Szekspira są ponadczasowe, dlatego twórcy filmów i spektakli teatralnych czerpią z nich, przenosząc szesnastowieczne dzieła na ekrany kin i teatralne deski. Po sztuki Szekspira sięgali wybitni reżyserzy, wystarczy wspomnieć George’a Cukora, Orsona Wellsa, Josepha Mankiewicza, Akira Kurosawę, Franco Zeffirell’ego, Kennetha Branagh i Romana Polańskiego. Serca wielomilionowej publiczności podbiły takie obrazy jak „Poskronienie złośnicy” z Elizabeth Taylor i Richardem Burtonem w rolach głównych, uwspółcześnioną adaptację „Romeo i Julii” z Claire Danes i Leonardem DiCaprio czy „Wiele hałasu o nic” Kennetha Branagh. Adaptacja i ekranizacja wybitnych dzieł Szekspira to wyzwanie dla reżysera i scenarzysty, który muszą sobie odpowiedzieć na pytanie nie tylko o to, czy chcą wiernie odzwierciedlić obraz czy też zaczerpnąć z niego jedynie inspirację, ale również jakich narzędzi potrzebują by zmierzyć się z interpretacją tekstu i odwzorowaniem kolorytu epoki. To właśnie szczegółowe opracowanie koncepcji filmu decyduje o jego wielkości, bo jak wiemy, genialnych dzieł Szekspira nikt nie powinien poprawiać, bo to zwyczajnie nie kończy się dobrze.
Na ekrany polskich kin wszedł „Makbet” w reżyserii Justina Kurzela, w którym obsadzono Michaela Fassbendera w roli Makbeta oraz Marion Cotillard jako Lady Makbet. Jak Kurzel podszedł do wielowymiarowego dramatu ludzkiej żądzy władzy i upadku?
Na pierwszy rzut oka widać dużą pokorę reżysera, który zachował zarówno szekspirowski werset, jak również wiernie odzwierciedlił tło historyczne. Zapierające dech szkockie krajobrazy, szkocki język wybrzmiewający z ust prostych wojaków, kolory odzwierciedlające melancholijny, czasem diaboliczny nastrój, stroje z epoki i oręż – wszystko to, pozwala widzowi przenieść się w czasy Makbeta i zobaczyć w jakim otoczeniu rozegrał się dramat zwycięstwa „mieć” nad „być”. Już pierwsza scena zapiera dech w piersiach i tak jest do samego końca, z psychodeliczną, skąpaną we mgle i czerwieni ognia sceną walki króla Makbeta z McDuffem na tle płonącego lasu Birmańskiego. Zdjęcia autorstwa Adama Arkapawa tworzą spójną całość. Osnute mgłą wzgórza i doliny, melancholijne wrzosowiska, z których wyłaniają się wiedźmy, kolory ściśle korespondujące z klimatem fabuły, budują ponury i depresyjny świat poprzecinany strugami czerwieni w kolorze posoki. To wszystko jest metaforą nieuchronnego losu, w który został uwikłany człowiek i rozgrywającej się dzięki przepowiedni, rzezi niewiniątek. Zaskakujące wykorzystanie zabiegu „slow motion” w scenach bitew, pozwala widzowi obserwować zarówno trud walki, okrucieństwo, precyzję zadawanych ciosów, ale również dziwne piękno towarzyszące śmierci. Wizualną stronę podkreśla i uzupełnia muzyka Jeda Kurzela, wprawiając widza w niemalże transowy stan.
Nie można oderwać wzroku od fantastycznie dobranych kolorów i krajobrazów, strojów i ucharakteryzowanych twarzy, ale gdzie jest w tym wszystkim Szekspir?
Powyrywane z kontekstu szekspirowskie wersety wypluwane są przez aktorów czasem zupełnie bez emocji i bezwiednie. Słowa grzęzną w gardłach aktorów i męczą widza swą teatralnością. Na początku filmu aktorzy bardzo skąpią emocji, ich twarze są jakby wykute z kości słoniowej – piękne ale martwe. To sprawia, że zupełnie nie przekonują mnie. Nie wierzę motywom Makbeta i Lady Makbet, które pchnęły ich do kolejnych morderstw. Oboje wydają się szczęśliwi, piękni małżonkowie, zakochani, szanowani. Makbet zdobywa sławę dzięki swojemu talentowi taktycznemu i męstwu. Widać, że lubi to, co robi i zostaje za to doceniony przez króla. Jedyne czego brak tej parze to potomstwo. I nagle zbrodnia, do której przekonuje Makbeta żona rozkładając przed nim nogi. Oboje bezwładnie poddają się jakiejś sile, którą mogę nazwać fatum. Bezwiednie wypełniają przepowiednię, sami nie wierząc co finalnie ona przyniesie. Makbet stopniowo popada w obłęd i od tego momentu staje się coraz bardziej przekonywujący. Nie nadąża za nim niestety Lady Makbet, która tylko w końcówce filmu tuż przed popełnieniem samobójstwa, wydobywa dramatyzm swojej postaci.
Film urzekający wizualnie, wciągający, dogłębnie przygnębiający.
Autorka recenzji: Magdalena Skowrońska
Tytuł: Makbet
Scenariusz: Jacob Koskoff, Todd Louiso, Michael Lesslie
Reżyseria: Justin Kurzel
Data premiery: 27 listopada 2015 (Polska) 23 maja 2015 (świat)
Obejrzane dzięki uprzejmości: Kina Kijów Centrum