Scena, a na niej cztery skąpane w ciemności postaci siedzące na krzesłach i ruch, zdawkowy, bo całość dzieje się raczej na zasadzie naszej wyobraźni poruszonej poprzez użycie słów. Bywa do bólu życiowo, ale i metafizycznie.
Królestwo za sens dla współczesnego człowieka. A co gdyby się okazało, że zanim pójdziesz do nieba, nim odkryjesz sens, nim poczujesz szczęście, musisz przejść przez piekło? Taka jest najzwyczajniej w świecie cena za to doświadczenie. A zdarzyć może się i tak, że iluminacja przyjdzie dopiero tuż przed śmiercią. Taki właśnie obraz jawi nam się za sprawą „Nieznośnie długich objęć” Iwana Wyrypajewa. Aktorzy spędzają w zasadzie całość przedstawienia siedząc, zdarza im się wstać jedynie od czasu do czasu i to zazwyczaj po to, by napić się wody i nadal kontynuować swoje monologo-dialogi. Jednak to za sprawą swoich opowieści podróżują i przekraczają granice krajów i te metafizyczne. To również słowa kreślą nam zdarzenia, które są udziałem bohaterów. A gdy trzeba postaci przemawiają głosem istoty spoza naszego wymiaru.
W centrum swojej sztuki Wyrypajew stawia czwórkę współczesnych ludzi Monikę (Karolina Gruszka), Polkę, która mieszka obecnie w Nowym Jorku i właśnie dokonała aborcji, jej męża Charliego (Maciej Buchwald), który choć kocha swoją żonę miewa rozterki związane ze skokami w bok. Jest też Amy (Julia Wyszyńska), jego była dziewczyna i w końcu Krisztof (Dobromir Dymecki) Czech, który przyjechał okazyjnie do Nowego Jorku. Losy tej czwórki mniej lub bardziej się ze sobą splatają.
„Nieznośnie długie objęcia” to mieszanka subtelnego mistrzostwa. W warstwie wyrazu to efekt zgrabnie wplecionego humoru, pewnej dawki wulgaryzmów oraz akcji, która tworzona jest za sprawą słów wyrażonych w czasie teraźniejszym. O sprawach ważnych mówi się tutaj językiem, który jest nam na wielu poziomach bliski. Spektakl jawi się, niczym próba diagnozy naszej współczesnej sytuacji, gdzieś pomiędzy pogubionymi 30- latkami, którzy cieszą się chwilowymi uniesieniami, czy w końcu wpadają w relacje, które trwają tylko chwilę, tu i teraz. Metafizyka splata tutaj ręce ze zwykłym ludzkim zagubieniem i poczuciem bezsensu. Na które ratunkiem staje się już tylko whisky, narkotyki, czy moda. Nieznośna, pełna cierpienia rzeczywistość, od której uciec można tylko w objęcia śmierci, zostaje nieco obłaskawiona wcześniej wspomnianym głosem, objawieniem wszechświata, który konstytuuje się w każdej z postaci. Lecz czy to zdarzyło się naprawdę? A może każdy z bohaterów pośród zbyt trudnej do zaakceptowania rzeczywistości projektuje swoje własne zbawienie? Na to pytanie nie znam odpowiedzi, wiem za to, że „Nieznośnie długie objęcia”, stanowią bowiem sztukę, której udaje się oddać stan współczesności, rozedrganej, niepewnej, ale wciąż łaknącej czegoś więcej niż tylko rzeczywistość.
Autor recenzji: Monika Matura
Tytuł: Nieznośnie długie objęcia
Reżyseria: Iwan Wyrypajew
Scenografia: Anna Met
Kostiumy: Katarzyna Lewińska
Muzyka: Cazimir Liske
Obsada: Karolina Gruszka, Julia Wyszyńska, Maciej Buchwald, Dobromir Dymecki,
Data premiery: 04.12.2015
Spektakl obejrzany dzięki uprzejmości: Teatr Łaźnia Nowa
Zamieszczone zdjęcie: Magda Hueckel