Są takie książki, które już samym swoim tytułem, okładką lub opisem fabuły potrafią skutecznie zmusić czytelnika do ich przeczytania, a przynajmniej nie przejść obok nich obojętnie. I choć często okazuje się, że w zasadzie prócz dobrego marketingu, nie ma tu niestety za bardzo wiele więcej, w przypadku Ali Land i jej debiutu na polskim rynku, całe szczęście absolutnie tak nie jest. Książka hipnotyzuje czytelnika od samego początku, mimo że bardzo szybko wyjawione jest to, do czego autorzy thrillerów dochodzą zwykle dopiero na samym końcu. W „Ja. Dobra. Zła” już na samym wstępie poznajemy bowiem odpowiedź na pytanie: „kto jest mordercą?” I chociaż wprawdzie nie otrzymujemy zbyt wielu szczegółów dotyczących sposobów zabijania, przyczyn śmierci i innych kuluarów zbrodni, informacja na temat tego kogo zabito (dziewiątka małych dzieci), przez kogo (kobietę, która sama jest matką dwójki dzieci) i jak trafiła po latach w ręce policji (wydała ją jej własna, niepełnoletnia córka, która mieszkała z nią pod jednym dachem), wydaje się być w zupełności wystarczająca, by zbudować mroczny, napięty, osaczający wyobraźnię czytelnika klimat.
16-letnia dziś Annie, po wydaniu swej matki policji zyskuje nową tożsamość, nowe imię (Milly), nową rodzinę zastępczą. Jej przybrany ojciec, będący jednocześnie psychoterapeutą ma pomóc dziewczynie dojść do siebie po traumatycznych przeżyciach i przygotować do procesu jej matki, w którym będzie pełnić rolę najważniejszego świadka. W nowym domu Annie (Milly) spotyka również równolatkę, przybraną siostrę Phoebe, która nie daje dziewczynie żyć, co krok ją ośmieszając i niezwykle brutalnie traktując na oczach całej szkoły. Ostatnim członkiem nowej rodziny jest wyglądająca jak przećpana nastolatka matka, Saska, żyjąca totalnie we własnym świecie, jakby nieco zamroczona, zagubiona w roli, którą 16 lat temu przyniosło jej życie; nie okazująca swej córce należytej uwagi i uczuć.
Przeszłość Milly oraz obecne wydarzenia poznajemy przez jednostronną relację dziewczyny, która poprzez swój wewnętrzny monolog, selektywnie, powolnie, w sposób jednak nie do końca dopowiedziany odsłania przed czytelnikiem swoje niezwykle poplątane myśli, emocje i losy.
W bardzo ciekawy sposób Ali Land przedstawiła w swej książce przykłady dwóch, różnych relacji „matka – córka”. Totalnie toksyczna, uzależniająca miłość Milly do swojej mamy- zbrodniarki, która choć przerażała bo krzywdziła nie tylko swoje ofiary, ale również i ją – własną córkę, potrafiła być czuła i miła. Milly uznaje siebie za wariatkę, obwinia się za to, że tęskni, że pragnie być blisko mamy, mimo że ta tak bardzo ją krzywdziła. Przez całą opowieść dziewczyna próbuje uwolnić się z dwuznaczności swoich emocji do mamy, jakoś je uporządkować i zrozumieć, jednocześnie z niepokojem spoglądając na samą siebie – czy geny i wychowanie zrobiły z niej potwora, podobnego do matki? Pytanie to usłyszymy w historii Annie nie jeden raz, na odpowiedź zaś będziemy musieli ostatecznie jednak trochę poczekać. Autorka równie znakomicie przedstawiła też relacje między Phoebe a jej matką Saską, ukazując skutki braku odpowiedniej dawki ciepła i uwagi na poczucie wartości, chęć zwrócenia uwagi i rekompensowanie sobie brak uczuć od tej, która powinna być pierwszym i najważniejszym źródłem miłości. Świetnie, bardzo życiowo, choć nie ukrywam, że i bardzo dosadnie i brutalnie ukazano tu nie tylko trudne relacje między rodzicem a dzieckiem, ale również pomiędzy nastolatkami.
Autorka w swej fabule postawiła duży nacisk na świat emocji – skomplikowane więzi, jakie budujemy z ludźmi (i ich konsekwencje), moralne wybory, jakich dokonujemy niemalże każdego dnia, czy wspomnienia, przed którymi często nie da się uciec, a które tak mocno potrafią wpływać na nasze decyzje w chwili obecnej. „Ja. Dobra. Zła” nie jest zatem raczej książką pełną pędzących akcji (choć trzeba jej przyznać, że posiada kilka niesamowitych, zaskakujących zwrotów). To raczej misternie tkana opowieść o emocjach, wyborach, relacjach międzyludzkich, przedstawiona w iście wyborny sposób. Okazuje się, że świat wewnętrzny i opowieść budowana na niedopowiedzeniach i urywkowo odsłanianych tajemnicach może równie niesamowicie wykreować klimat pełen napięcia, grozy i magnetyzmu.
Bardzo ciekawym zabiegiem autorki, stała się również próba ostatecznej odpowiedzi na pytanie, zadane niejako w tytule książki. Tu, podobnie jak cały styl opowieści, nic nie jest jednak jednoznaczne i dosłowne. O tym, który „wilk” wygrał w Milly, czy ten dobry czy zły, decyduje wyłącznie indywidualna interpretacja czytelnika.
Znakomita uczta dla emocji, do której zachęcam zwłaszcza w beznamiętne, szare, jesienne dni.
Autor recenzji: Agnieszka Jedynak
Autor: Ali Land
Tłumaczenie: Magdalena Koziej
Tytuł: Ja. Dobra. Zła
Premiera: 28 wrzesień 2017
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka