Kiedy gospodynie domowe lepiły pierogi, a dzieci przystrajały choinkę, ja wybrałam seans „Najlepszego” czyli najnowszy film Łukasza Palkowskiego, twórcy „Bogów”, „Rezerwatu” czy „Wojny żeńsko-męskiej”. Zachęcona zwiastunem (jak to zwykle bywa na innym seansie w kinie) postanowiłam, że końcówkę grudnia będę miała udaną w wybory kinowe i zasiadłam w fotelu z nadzieją, że ta destynacja i przekonanie nie pójdzie na marne.
Polska historią stoi i dramaty uwielbia. Sukces „Bogów” nie mógł pójść na marne i Palkowski odgrzebując temat Jerzego Górskiego (główny bohater filmu) przywrócił blask zapomnianemu buntownikowi z Monaru. A trzeba wspomnieć, że postać Górskiego (nie tego od piłki nożnej) jest…w zasadzie nieznana. Życie napisało zadziwiający scenariusz człowieka borykającego się z problemem narkotykowym i chęcią przezwyciężenia swoich słabości i postawienia się ówczesnej władzy PRL. Całość fabuły to w zasadzie dwa odrębne wątki, połączone w spójną całość. Nastoletni Górski (Jakub Gierszał), razem z kumplami w squacie zażywa życia wstrzykując sobie co rusz kolejną dawkę heroiny, powoli wciągając w nałóg Grażynę – swoją dziewczynę (Anna Próchniak), córkę ówczesnego milicjanta (Adam Woronowicz), by później w przebłyskach świadomości i na narkotykowym głodzie zacząć znów marzyć o karierze sportowca i powrocie do dawnych treningów. Muszę przyznać, że sam początek filmu był prawie identyczny jak z Bogów: młodzi uciekają przed milicją w rytm przeboju lat 80 („Born to be wild”), coś jest na rzeczy, niby jest jakaś energia, gdzieś w oddali widz czuje już ten zarys fabuły…ale na szczęście ta „nijakość” szybko się kończy i film wkracza na normalne tory. Etap narkotykowy w filmie zarysowany jest dosyć mocno, żeby nie powiedzieć przerysowany. Gierszał jako zombie, uciekający przed odbiciem w lustrze daje dużo do myślenia. Niestety nie dowiemy się dlaczego w jego życiu pojawiły się dragi, ale za to zobaczymy jak ksiądz Mateusz – znaczy Artur Żmijewski – bije na ekranie Cielecką, kiedy ta chce mu podać rosół. Musi być przecież jakaś równoważnia dla tych poważnych kwestii o istnieniu i wyjściu z nałogu prawda? Chyba najlepszą będzie „Napij się synku” i obraz matki Jerzego nalewającej synowi wódki, by później i tak ją samej wypić.
Tyle w kwestii śmieszkowania z tego filmu, warto skupić się na etapie monarowskim w życiu młodego sportowca. Tutaj świetną rolę odegrał Szymon Piotr Warszawski jako Paweł – współczesny coach, trener personalny, opiekun Jurka w Monarze. Patrząc na jego rolę w „Belfrze” mam wrażenie, że chłopak rozwija się w szalonym tempie i liczę na jego szybkie angaże, bo ma potencjał! Boli mnie jednak ta kalka z „Rocky’ego” – w pewnym momencie ma się wrażenie, jakby oglądało się Stallona tyle, że łysego (na odwyku golili głowę za różne przewinienia i „degradowali klasowo”), z tą samą muzyką i przebitkami z morderczych treningów. Porównań nie unikniemy, bo i temat na biografię sportową był wielokrotnie wałkowany na świecie i nie możemy mieć za złe Palkowskiemu, że zaczerpnął co nieco z hollywoodzkich produkcji.
Główna rola w filmie biograficznym jest zawsze ciężka i trudna aktorsko, ma się bowiem przed sobą wizję, że kreuje się postać, która już kiedyś istniała i chce się jak najlepiej ukazać jej osobowość, charakter, sposób patrzenia na świat. Gierszał w filmie poradził sobie dobrze, chce mu się kibicować i cieszyć z wygranych etapów w życiu. To nie jest super film biograficzny ani fajna produkcja rodem z Hollywood, ale nawet dobre kino. Niedociągnięcia narratorskie maskuje Arek Jakubik, który perfekcyjnie wpasowuje się w każdą z ról i kiedy trzeba rozładowuje napięcie na ekranie. W roli trenera Górskiego jest najlepszy z możliwych. I chyba dlatego „Najlepszy” jest dobrym filmem. Bo drugoplanowi aktorzy wychodzą przed szereg, a obraz działa na emocje i motywuje do walki. O to w tym wszystkim chodzi.
Autor recenzji: Karolina Futyma
Tytuł: „Najlepszy”
Reżyseria: Łukasz Palkowski
Scenariusz: Agatha Dominik, Maciej Karpiński
Data premiery: 17.11.2017 r.
Obejrzane dzięki uprzejmości: Cinema City Galeria Kazimierz