Czytelnika można zaskakiwać w różny sposób: tematyką, sposobem prowadzenia narracji, twistami fabularnymi czy w końcu formą. Max Porter wykorzystuje każdy z tych aspektów. W swojej powieści „Lanny”, nominowanej do nagrody Bookera 2019, łamie mnóstwo schematów i olśniewa. Jeśli wydaje Wam się, że jako książkofile widzieliście już wszystko, sięgnijcie po „Lanny’ego”.
Głównym bohaterem powieści jest tytułowy Lanny. Młody chłopak, który niedawno przeprowadził się do małej wioski znajdującej się godzinę drogi od Londynu. Przeprowadzka to jeden z powodów, dla którego trudno mu się zaaklimatyzować w nowym miejscu. Drugim jest również jego charakter, chłopiec jest wrażliwy, żyje niejako w swoim świecie, a jednocześnie jest bardzo twórczy. Wszystko to sprawia, że jego rówieśnicy mają go za dziwaka. Najlepszy kontakt ma on ze swoim znacznie starszym nauczycielem rysunku – Peterem, również uważanym za miejscowego odmieńca. Poznamy także rodziców Lanny’ego – matkę pisarkę oraz ojca, pracownika korporacji. Jednak drugą, najważniejszą po tytułowym bohaterze postacią, jest niejaki Praszczur Łuskiewnik. Mityczny stwór, który żyje pod miastem, słyszy myśli i rozmowy mieszkańców. Stanowi on integralną część wioski, choć jego istnienie nigdy nie zostało udowodnione.
Nie tylko istnienie Łuskiewnika nie daje nam spokoju. Również stan Lanny’ego nie jest dla nas jasny. Być może jest to bowiem opowieść o dziecku z dysfunkcjami, któremu trudno egzystować w świecie. A może jednak o kimś, kto po prostu jest inny i nie przystaje do otaczającej go rzeczywistości, a w erze łatwego dostępu do internetu woli sięgać do swoich wyobrażeń. Czy Lanny to marzyciel obdarzony ogromną wyobraźnią, czy może chłopiec izolowany przez innych, który ucieka w swój świat? Te zagadnienia będą nas niepokoić. Sielankowa atmosfera baśniowej powieści, z czasem przemienia się w prawdziwy kryminał. Nasze niepokoje związane między innymi z obecnością Łuskiewnika, z czasem staną się prorocze. Chłopiec przepadnie, a akcja przyspieszy wtedy znacząco.
Świat przedstawiony składa się z dwóch płaszczyzn, jedna z nich to ta rzeczywista, w której egzystuje Lanny z rodziną oraz mieszkańcy wioski, drugi obszar to ten mityczny, którego lokatorem jest wyobrażony lub też naprawdę istniejący – Praszczur. Lanny łączy oba światy. Przedstawione uniwersa – realny i magiczny, mieszają się ze sobą. Jednak dzięki powolnemu wprowadzeniu nas w fabułę przez autora, ten początkowo nieprzyjazny świat, z czasem staje się coraz bardziej wciągający.
Już podczas pierwszego spotkania z książką, zadziwi nas forma zapisu. Otóż z jednej strony nietuzinkowy jest sposób przedstawiania np. myśli słyszanych przez Praszczura Łuskiewnika, które swobodnie rozmieszczone zostały na kartkach, przybierając formy np. łuków i mają inny font niż reszta książki. Na dodatek są to urywane zdania dotyczące codziennych rozmów, problemów, plotek czy w końcu kłótni. Z drugiej strony narracja prowadzona jest z kilku perspektyw i czasami przypomina coś na kształt strumienia świadomości. Z tej przyczyny może minąć nieco czasu, zanim oswoimy się z tą formułą. Z czasem będzie łatwiej, choć warto zaznaczyć, że książka podzielona została na trzy części, w każdej z nich zmienia się sposób prowadzenia powieści, co widać również w formie graficznej.
„Lanny” to książka, którą trudno ująć w sztywne ramy. Stanowi ona połączenie poematu, baśni i kryminału. Jednak w jakimkolwiek gatunku byśmy jej nie obsadzili, ta składająca się z 220 stron powieść, mimo początkowej chaotyczności wciąga i rysuje naprawdę ciekawy świat. Gdy już się w niego wgryziemy, będziemy z całych sił próbowali uzupełnić brakujące obszary. I do końca nigdy nie będziemy wiedzieli, czy coś, co uznaliśmy za rzeczywiste, istnieje naprawdę, czy może jest tylko elementem naszych wyobrażeń. „Lanny” zredefiniuje wszystko, co do tej pory uważaliście za pewnik w temacie literatury.
Autor recenzji: Monika Matura
Tytuł: Lanny
Autor: Max Porter
Tłumaczenie: Jerzy Łoziński
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 17 września 2019