Przed premierą „Jesieni zapomnianych” mniej więcej wiedziałam czego się spodziewać po tej książce, gdyż Anna Kańtoch nigdy nie ukrywała, że zagadka zniknięcia brata głównej bohaterki serii pojawiać się będzie we wszystkie tomach. Dopiero w trzeciej części poznamy jej rozwiązanie, mimo że tocząca się tam akcja będzie chronologicznie najwcześniejszą, opowiadającą o czasach młodości Krystyny. Byłam bardzo ciekawa jak autorka to sobie wymyśliła, a dodatkowo chciałam się przekonać, jak radziła sobie Krystyna w swoich pierwszych śledztwach.
Akcja powieści rozgrywa się jesienią 1966 roku, trzy lata po zaginięciu Romka w niewyjaśnionych okolicznościach w Tatrach. Rodzina Wojciechowskich nie potrafi otwarcie rozmawiać o tym, co się wydarzyło i przyjąć do wiadomości, że coś się w ich życiu zmieniło na zawsze. Nawet przeprowadzka do nowego mieszkania nie stała się bodźcem do powrotu do normalności. Krystyna studiuje prawo chyba jedynie tylko po to, by przypodobać się rodzicom, bo sama nie ma do tego kierunku żadnego zamiłowania, a i odnalezienie się w grupie kolegów z roku nie wychodzi jej najlepiej.
Znajomy z dzieciństwa Krystyny popełnia samobójstwo. Choć Wojciechowska nie utrzymywała z Karolem kontaktu od lat, zdecydowała się pójść na jego pogrzeb. Być może dlatego, że był pierwszym chłopcem, który ją skomplementował, a może bardziej dlatego, że powinna to zrobić dla przyjaciół Romka, którzy zginęli w Tatrach. Trzy lata wcześniej stchórzyła i ich nie pożegnała. Na cmentarzu zaczepia ja młody dziennikarz – Łukasz Szewczyk, który prosi ją o pomoc w rozwiązaniu zagadki tajemniczych zgonów na katowickich Drugich Szopienicach. Uważa, że nie są to samobójstwa, lecz morderstwa. Na poparcie swojej tezy przedstawia zebrane przez siebie do tej pory informacje. Oprócz Karola powiesiło się tu jeszcze czterech chłopaków. Wszyscy w chwili śmierci mieli od dwudziestu do dwudziestu czterech lat. Każdy z nich zginął ze związanymi z tyłu rękami. Aby zachęcić Krystynę do współpracy, wspomina, że Romek interesował się tą sprawą przed zaginięciem.
Wojciechowska połyka haczyk i z nadzieję, że oba wątki się łączą, decyduje się pomóc Łukaszowi. Do czego doprowadzi amatorskie śledztwo tej dwójki i jak wpłynie ono na ich przyszłość? No i przede wszystkim, czy dzięki tej sprawie Krystyna uzyska wyczerpujące odpowiedzi na wszystkie pytania dotyczące zaginięcia brata?
Podobnie jak w przypadku poprzednich części, jestem zachwycona stylem Anny Kańtoch. Jej powieści pochłania się jak najsmaczniejsze desery, a gdy się kończą – ma się ochotę na dokładkę. Dlatego nie przyjmuję do wiadomości, że zimy w tej serii nie będzie. Nadzieję mą zwiększa odczucie, że Krystyna nie jest do końca przekonana do historii usłyszanej na temat finału wyprawy Romka w Tatry.
Mimo, że akcja w „Jesieni zapomnianych” toczy się niespiesznie, to od książki tej nie można się oderwać. Ma się ogromną ochotę razem z Krystyną obchodzić wzdłuż i wszerz Drugie Szopienice, aby coś wyciągnąć od jej mieszkańców i przybliżyć się do rozwiązania zagadki tajemniczych śmierci. Krystyna naprawdę świetnie odnajduje się w tej roli. Potrafi wyłapać drobne kłamstewka i wie, kogo pociągnąć za język w odpowiednim momencie. Miłym dodatkiem była możliwość obserwowania rozwoju znajomości dwójki głównych bohaterów w czasach, gdy nie było komórek i Internetu. Po raz kolejny Kańtoch udało są wykreować bohaterów, w których czytelnik wierzy.
„Jesień zapomnianych” cechuje również nieprzewidywalnie uknuta intryga. Gdy już mi się wydawało, że wiem kto stoi za śmiercią mężczyzn, okazało się, że mój trop był kompletnie nietrafiony. Myślę, że zakończenie zaskoczy wielu czytelników i sprawi, że sami będą musieli odpowiedzieć sobie na wiele trudnych pytań.
Autor recenzji: Anna Joanna Brzezińska
Tytuł: Jesień zapomnianych
Autor: Anna Kańtoch
Wydawnictwo: Marginesy
Data premiery: 27.04.2022
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Marginesy.