9 czerwca podczas Festiwalu Miłosza dowiemy się, kto z nominowanych do Nagrody im. Wisławy Szymborskiej zostanie laureatem tej prestiżowej nagrody poetyckiej. Sprzyjające lekturze poezji wiosenne miesiące przeznaczymy na prezentacje poszczególnych autorów. Rozpoczynamy od Marty Podgórnik.
Urodzona w 1979 roku poetka, krytyczka literacka, redaktorka, tłumaczka. Autorka licznych tomów poetyckich: „Próby negocjacji” (1996), „Paradiso” (2000), za który została nominowana do Paszportu Polityki, „Długi maj” (2004), „Opium i Lament” (2005), „Dwa do jeden” (2006) „Pięć opakowań” (2008), „Rezydencja surykatek” (2011), za który otrzymała Literacką Nagrodę Gdynia. Za tom „Zawsze” (2015) dostała nominację do Nagrody im. Wisławy Szymborskiej oraz do nagrody Silesius. Za „Zimną książkę” jest nominowana w tym roku do Nagrody Silesius oraz Nagrody im. Wisławy Szymborskiej.
O KSIĄŻCE:
„Nowy tom wierszy Marty Podgórnik to szczególny rejestr pragnień, tęsknot i traum, w którym prym wiedzie rym, a słowa i takt zawierają pakt. Trochę liryki, trochę intelektualnych szarad, przede wszystkim jednak – święto wprawionego w ruch języka. ” – Marcin Orliński, „Przekrój”
„„Zimna książka” nie jest zimną książką, chyba że myślimy o takim rodzaju zimna, który staje się zimnym okładem, ale może być też termometrem. Ten zimny okład jest rodzajem opatrunku.”– Dorota Walczak-Delanois, jurorka Nagrody im. Wisławy Szymborskiej
„Marta Podgórnik, kontynuująca tutaj znaną nam już poetykę, wybiera postać martwej kochanki, formułującej swoją skargę. Kapituła wielokrotnie podkreślała ironiczność tytułu jej książki, która jest jednocześnie gorąca i zimna. Gorąca, bo opowiada o silnych, skrajnych emocjach, zimna – bo uchwycona w mocną strukturę formalną, porządkującą uczucia.” – Paulina Małochleb, sekretarz Nagrody im. Wisławy Szymborskiej.
Wkład
Taki marny długopis, produkcji dalekowschodniej,
Proweniencji biurowej, pleksiglas i plastik.
Takie mikre uczucie, kiełkujące sobie za szybą.
Ma ocean, morwy i drobiażdżki.
Kolorofon, klawikord, wszechwiedzące media,
Ćmy, motyle i ważki. I niespełna kwadrans, by
Uniknąć porażki. Na podiach, w kwerendach.
Nie, pani tu nie stała, to nie ta kolejka. Tu kupić
Można tylko z żetonem na kartę. Tu sprawdza
Się rysopis cieniowany żartem. Tu blask
Ciemnieje, pani. Tu jesteś uległa.
Czternaście minut
Tyle powstaje ten wiersz. Powinien być Twoim wierszem,
Moje są zbyt słabe, by móc dorównać doświadczeniu,
Zmierzyć się formalnie z tak szumnie zwanym życiem
I wrócić z mordką zwieszoną na kampus.
Sześćdziesiąt siedem godzin, tyle leżałam pokornie
W farmakologicznej śpiączce, dla własnego dobra,
Ale dobra nie było, było tylko cicho, bo cicho znaczy dobrze.
Dwanaście sekund hamował ten pojazd. Na balustradach mostu
Rozpryski, zaledwie. A więc jednak hamował? Nie
Zdążę z tym wierszem. Winien być Twój po stokroć,
Kiedy panorama z dawno wytartych klisz zawłaszcza
Przestrzeń. Mogłabym Cię okłamać. Wtedy, teraz,
Jeszcze?
Materiały prasowe: Fundacja im. Wisławy Szymborskiej