Spektakl „Body-Art” w Teatrze STU w reżyserii Artura „Barona” Więcka spektakl intermedialny na pograniczu realności i fikcji. Czy sztuka dla sztuki możne stać się powodem do bycia artystom? Czy widź może okazać się częścią mistycznego planu artysty? Czy miejsce, w którym byłam na spektaklu istniało w tym jedynym niepowtarzalnym momencie?
Z pozoru zwyczajna historia Lei i Fred żyją razem w małym mieszkanku, za ich oknami tylko drobinkami światła napływa wielki świat. Pewnego dnia odwiedza ich stary przyjaciel, spotkanie po latach wspomnienia, które wypływają nad butelką absyntu i kanapkami z McDonalda. Pozornie wszystko wydaje się proste, niezakłócone do czasu, kiedy Tiger rzuca wyzwanie, oczywiście z pozoru cała sytuacja zdaje się być żartem, igraszką.
Rozpoczyna się więc historia zagadkowa, intrygująca, inteligentnie poprowadzona, humor miesza się z groteską, absurd z horrorem. Sytuacje, które powinni wyprowadzić widza z równowagi wprowadzają w paranoiczny śmiech. Przez jakiś czas nawet utrzymuje się symulacja żartu, irracjonalności, jednak nie zapominam że mam do czynienia z artystą, ze sztuką, a to zaczyna być coraz bardziej poważne.
Artysta Tiger tworzy więc na naszych oczach, jest w transie, jest przeraźliwie normalny, swobodny, taki jak każdy z nas, albo jest nieobliczalny, wściekły, dramatyczny, romantyczny, zły, jest handlarzem, ryzykantem, performerem, kimś, koto chcę poznać, kimś kogo kocham, nienawidzę, nie chcę znać – postać trudna do jednoznacznego określenia, bardzo złożona, będę ją długo rozpamiętywać.
Horror miesza się z balladą, reżyser wykorzystuje potencjał kina, wideo, dźwięku, światła, kameralności, małej przestrzeni, intymności. Widz jest blisko aktorów, za oknami widzi Amerykę, widok za oknem – horyzont wielkich nieograniczonych możliwości, przestępuje szare ściany współczesnej galerii sztuki, widz jest, gdzieś pomiędzy tym wszystkim.
Podsumowując „Body-Art.” – performace, w którym przewija się najważniejsze zdanie dla tego spektaklu „mieć prawdziwych przyjaciół” – słodko-gorzka refleksja odwołująca się do dezorientacji młodego pokolenia. Opowieść dotycząca po części zasady komercyjności i użytkowości sztuki. Utopijna wizja piękna, nieznośna lekkość bycia w kapitalizmie. Zapraszam i polecam gorąco!
OBSADA:
TIGER: Tomasz Schimscheiner/ Grzegorz Mielczarek
FRED: Andrzej Deskur/Marcin Zacharzewski
LEA: Urszula Grabowska/Agata Myśliwiec
NAOMI: Katarzyna Galica
ALEX: Kamil Przystał/ Tomasz Madej
REŻYSERIA: Artur „Baron” Więcek
OPRACOWANIE MUZYCZNE: Marianna Janicka
SCENOGRAFIA: Aleksander Janicki
KOSTIUMY: Jolanta Łagowska
DZIĘKI UPRZEJMOŚCI: Teatr STU