Jeśli „Trzej Muszkieterowie” kojarzą Wam się z nudną lekturą czytaną w szkole, to pora zmienić opinię na ich temat. Klasyka nie musi być monotonna, co potwierdza spektakl przygotowany przez warszawski Teatr Montownia, a wystawiony na deskach Teatru Łaźnia Nowa.
Teatr Montownia postanowił wystawić Aleksandra Dumasa w wersji dość niecodziennej i odmiennej od tego, do czego przyzwyczaiły nas dotychczasowe adaptacje. Zaczyna się od szczerej wypowiedzi Rafała Rutkowskiego, usprawiedliwiającej ilość strojów oraz wygląd scenografii. „Na co dzień mieszkamy w Warszawie, a tam – dubbingi, seriale, reklamy”, z tej przyczyny aktorzy nie zdołali się w pełni przygotować do krakowskiego występu, dlatego proszą o kilka dodatkowych minut, podczas których taśmą klejącą wyznaczają obszar sceniczny. Pełnym kostiumem pochwalić może się tylko Adam Krawczuk, który jako jedyny gra pojedynczą rolę. Pozostali muszą zaspokoić się rekwizytami, które jednak w pełni wystarczają, do tego by rozpoznać grane przez nich postacie czy dodać im smaczku. Również w przypadku scenografii postawiono na minimalizm, w całości składa się na nią bowiem rozkładana, mobilna szafa. Podobnie, jak aktorom i jej przyjdzie odegrać wiele ról.
Spektakl rozpoczyna się od przybycia d’Artagnana (Adam Krawczuk), który opuszcza swoje rodzinne miasto, by zostać muszkieterem. Wyzwany na pojedynki przez gwardzistów króla Ludwika XIII w ostateczności łączy z nimi swe siły by stanąć do walki z gwardzistami kardynała Richelieu. Nie obejdzie się więc, bez licznych walk na miecze, choć zdziwić może nas wygląd tych drugich. To niejedyne zaskoczenie tego wieczoru. Zaskoczyć może nas charakter kardynała Richelieu (Rafał Rutkowski), nieco zniewieściałego despoty, czy króla Ludwika XIII (Maciej Wierzbicki) pantoflarza, którego największym ulubieńcem jest pies o imieniu de Gaulle. Bawi również Marcin Perchuć, jako książę Buckingham z przesadzonym, angielskim akcentem. Doskonale spisała się również Monika Fronczek, grająca między innymi Milady de Winter. Próżno szukać tutaj wcześniej zapowiedzianego braku przygotowania, aktorzy grają bowiem każdą cząstką siebie, rzec można nawet, że oni po prostu stają się kreowanymi przez siebie bohaterami.
Podczas spektaklu każdy szczegół dopomina się o wyobraźnię u widza. Począwszy od rozkładanej szafy, która jest ciemnym zaułkiem, labiryntem korytarzy czy miejscem schadzek, a skończywszy na żonglowaniu postaciami. Bawi sam koncept przedstawienia, ale i drobne smaczki, jak diamentowe spinki, które w przedstawieniu zastąpiono spinaczami do bielizny czy dźwięki, imitujące odgłosy walki. Giovanni Casrellanos postawił na demontaż dumasowskiej powieści, wybierając najistotniejsze wątki. Ten swoisty kolaż podlał ogromną warstwą humoru dodając dynamiczne tempo, co w efekcie przyniosło nam farsę, za sprawą, której z naszych ust rzadko znika uśmiech. Jednych ten efekt zachwyci, pozwalając na świetne zwieńczenie tygodnia. Dla innych będzie wydmuszką, która pozostawia niedosyt. Dla mnie zdecydowanie był to wieczór pełen pozytywnie zaskakujących zwrotów akcji i ciekawego pomysłu, który został doskonale urzeczywistniony.
Autor recenzji: Monika Matura
Teatr: Montownia
Tytuł: Trzej Muszkieterowie
Reżyseria: Giovanny Castellanos
Scenografia: Dominika Skaza
Obsada: Monika Fronczek, Adam Krawczuk, Marcin Perchuć, Maciej Wierzbicki, Rafał Rutkowski
Muzyka: Marcin Rumiński
Data premiery: 5 października 2013 roku
Spektakl obejrzany dzięki uprzejmości Teatru Łaźnia Nowa