Są małe teatry i są teatry większe. Wielkość ich jednak nie jest zależna od wielkości sceny, na której grają aktorzy, ani od wielkości zgromadzonej publiki. Liczy się jednak to, co z wyobraźnią widzą potrafią aktorzy poczynić. A o tym, że Teatr Mumerus nie ma w tym względzie równych sobie, przekonuję się coraz bardziej. I nie tylko ja, jak się zdaję, sądząc po ilości zgromadzonej publiczności w piątkowy wieczór na terenie Teatru Zależnego.
Czy można o śmierci opowiedzieć w sposób wesoły? Odpowiedź brzmi – zdecydowanie tak! Prawdę tę objawił mi w swoim najnowszym spektaklu „Stół z powyłamywanymi nogami” Teatr Mumerus. O nowym spektaklu wiedziałam niewiele, zarówno tytuł, jak i opis spektaklu były dość enigmatyczne. Jendak, jako że była to moja druga wizyta na Kanonicznej 1, oczekiwałam czegoś dość surrealistycznego i awangardowego. I tak też po części było.
Opis spektaklu podawał, że na scenie zobaczymy trójkę zombie. Zanim jednak tak się stało, lawirowali oni pośród zajmującej miejsca publiczności, co było zabiegiem dość ciekawym. Każde zombie miało przy sobie plecak lub walizkę. Jak widać, do grobu jednak nie idzie się z pustymi rękoma. W rolę śmiałków, którzy powrócili z zaświatów wcielili się: Anna Lenczewska, Jan Mancewicz oraz Robert Żurek. Każda z ożyłych postaci twarz swą miała pomalowaną na biało, jak to na porządne zombie przystało. Co ciekawe fizjonomie ich, poza tym detalem zachowały się bodaj bez zmian.
Wkraczające na scenę „umarlaki” bawią się dominem, uczą się liter i deklamują średniowieczne dzieła w postaci „Rozmowy Mistrza Polikarpa ze Śmiercią” oraz „O zachowaniu się przy stole”. Zabieg ten interpretować możemy na wiele sposobów. Jako próbę przywołania średniowiecznych klasyków, a może określenie w ten sposób wieku zombie? Jeszcze innym pomysłem zdaje się propozycja, że oto śmierć towarzyszy nam od zarania dziejów i nikt, jak do tej pory nie zdołał jej umknąć przez tyle lat. Przewijający się natomiast gdzieś w tle motyw z powtarzaniem liter, których postaci próbują się nauczyć, odczytać możemy natomiast jako metaforę tego, iż ledwo człek nauczy się mówić, a już musi kłaść się do grobu.
Wszystko to składa się na moralitet w dość groteskowym ujęciu, który co rusz kwitowany jest salwą śmiechu ze strony widowni. Biorąc pod uwagę tematykę, wyznaczenie premiery na 30 października było strzałem w dziesiątkę. Wesoła sztuka o zabarwieniu iście egzystencjalnym będzie świetnie spełniała się w roli leku na jesienną depresję. Kolejna szansa na zobaczenie spektaklu nadarzy się już 9 listopada. Lepiej biegnijcie rezerwować miejsca.
Scenariusz i reżyseria: Wiesław Hołdys
Aktorzy: Anna Lenczewska, Jan Mancewicz, Robert Żurek
Kostiumy i rekwizyty: Katarzyna Fijał
Muzyka: Michał Braszak
Współpraca: Agnieszka Dziedzic, Maria Śmiłek, Tadeusz Przybylski
Recenzowała: Monika Matura
Dzięki uprzejmości Teatru Mumerus