Zapraszamy na wernisaż wystawy prac niemieckiej artystki Claudii Reinhardt „Dead loves”, który odbędzie się 13 maja o godzinie 17:00. Artystka, która osobiście przybędzie na otwarcie zaprezentuje swoje prace w Polsce po raz pierwszy. Claudia Reinhardt zajmuje się fotografią i wideo. Jest artystką zaskakującą, radykalną i konsekwentną. Pracy nad kolejnymi projektami potrafi poświęcić nawet kilka lat. Na wystawie „Dead loves” w Małopolskim Ogrodzie Sztuki pokazane zostaną dwa najważniejsze cykle fotograficzne artystki: „Killing Me Softly” („Todesarten”) i „Tomb Of Love” („Liebespaare”). Można będzie również zobaczyć jej wczesne portrety i ostatnie prace w formie wideo „Liebesmüh” i „No Place Like Home” („Heimat”).
***
Wystawa potrwa od 13 maja do 14 czerwca 2016 r.
Claudia Reinhardt – niemiecka fotografka jest artystką zaskakującą, radykalną i konsekwentną. Pracy nad kolejnymi projektami potrafi poświęcić nawet kilka lat. Na wystawie „Dead loves” w Małopolskim Ogrodzie Sztuki pokazane zostaną dwa najważniejsze cykle fotograficzne artystki, „Killing Me Softly” („Todesarten”) i „Tomb Of Love” („Liebespaare”). Można będzie również zobaczyć jej wczesne portrety i ostatnie prace w formie wideo „Liebesmüh” i „No Place Like Home” („Heimat”). Reinhardt jest uczennicą Bernharda Johannesa Blume, niemieckiego awangardowego fotografa znanego i cenionego również w Polsce. Tym, co od niego przejęła, jest skłonność do inscenizowania sytuacji, kreowania obrazu. Ten sposób podchodzenia do fotografii pozwala umieścić ją towarzystwie takich artystów jak Cindy Sherman czy, jednak z zachowaniem świadomości różnic, Jeff Wall. Fotografia jej autorstwa powstaje w wyniku dłuższych przemyśleń i stanowi wyraz głębokiej, wręcz obsesyjnej, długoletniej fascynacji określonymi tematami. Tożsamość, wolność, miłość, śmierć są stale obecne w pracach fotografki. Bezkompromisowość, odrzucenie sentymentalizmu, stylistyczna konsekwencja w budowie wizualnego przekazu, umieszczanie fotografii w kontekście społeczno-kulturowym to cechy dobrze charakteryzujące jej twórczość. Wyraźnie zauważalne jest wykorzystywanie przez nią we wczesnych seriach estetyki typowej dla fotografii mody czy reklamy. W cyklu autoportretów prezentowanych w latach 90. pod wspólnym tytułem „Schau mich nicht so an…” sama autorka pozuje w cukierkowym makijażu, raz demonstracyjnie niewinna, to znowu wyzywająco arogancka. To prowokacyjne i ironiczne pokazanie kobiety jako źródła wzrokowej przyjemności i obiektu służącego zaspokojeniu oczekiwań. Przewrotność i ostentacyjność tych zdjęć zamiast satysfakcji budzi poczucie dyskomfortu. W pracach widoczna jest fascynacja Reinhardt feministycznymi teoriami. Podróż do USA i zetknięcia się z amerykańskimi artystkami uwrażliwiły ją jeszcze bardziej na problem kobiecej tożsamości i wzbudziły krytyczne zainteresowanie wizerunkami kobiet w sztukach wizualnych i literaturze. W Hamburgu współtworzyła niezależne pismo „Neid”, w którym w śmiały sposób poruszano kwestię płci, wolności, represyjności struktur państwowych, mniejszości seksualnych, twórczości artystycznej w kontekście życia społecznego i ekonomii.
Jednocześnie Reinhardt, mimo całego zaangażowania w ferment tamtych lat, potrafiła w skupieniu i z konsekwencją pracować nad projektami coraz bardziej podkreślającymi jej indywidualną i osobną pozycję w świecie fotografii. Idea Killing Me Softly” zrodziła się jako bezpośrednia reakcja na wiadomość o samobójczej śmierci brytyjskiej pisarki, Sarah Kane. Następne zdjęcia tej serii powstały w wyniku uświadomienia sobie przez artystkę, że to, co spotkało Kane było również udziałem innych kobiet buntujących się przeciw rolom narzucanym im przez społeczeństwo. Na fotografiach składających się na ten cykl za każdym razem widzimy Reinhardt, to ona użycza swego ciała Sylvii Plath i dziewięciu pozostałym postaciom. Jest w tym zabiegu odwaga, wyraz solidarności, poczucie wspólnoty i chęć zapobiegnięcia powierzchownej mitologizacji życia i śmierci. To nie są obrazy ostatecznej klęski, to świadectwa buntu, niezgody, potrzeby wolności. Również w „Tomb of Love” konsekwentna aranżacja i teatralizacja ma służyć krytycznemu odczytaniu pewnych konstrukcji znaczeniowych. To, co przywykliśmy interpretować jako wyraz słabości, klęski, wręcz tchórzostwa odczytane w konkretnej, nieabstrakcyjnej sytuacji społecznej czy politycznej, nabiera zupełnie odmiennego wymiaru. Reinhardt jest artystką, dla której kontekst historyczny, polityczny, społeczny czy kulturowy odgrywa niezwykle istotną rolę. Jej wyobraźnia pracuje równolegle do myśli, dąży do metaforycznego skrótu. Ustawiony obraz może mimo wszystko ukazywać prawdę, ujawniać zależności między tym, co jednostkowe a tym, co społeczne. Fotografia Reinhardt wydaje się sytuować na przeciwległym biegunie do fotografii dokumentalnej czy reportażowej, lecz w żadnym wypadku nie jest oderwana od naszej rzeczywistości. Również filozoficzne i literackie studia artystki miały znaczący wpływ na jej twórczość. W „Liebesmüh” dosłownie wypuszcza literackie bohaterki na wolność, obdarza je ciałem, niedoskonałym, śmiertelnym podatnym na cierpienie. Umieszcza je w pospolitej codziennej przestrzeni i pozostawia samym sobie, zmusza do działania, cały czas obserwując ich poczynania z chłodnym zainteresowaniem. „Ojcowie”, twórcy tych postaci, Tołstoj, Flaubert, Ibsen, Zola, Fontane zostają pozbawieni władzy, a kobiety zyskują prawo do samostanowienia o sobie z wszystkimi tego konsekwencjami.
Projekty realizowane przez Claudię Reinhardt wymagają lat pracy, starannych studiów tematu i precyzyjnych przygotowań, obsesyjnego wręcz zaangażowania. Celem nigdy nie jest sprawienie widzowi przyjemności. To są obrazy, budzące niechęć, zdumienie, czasem sprzeciw, ale nie pozostawiające obojętnym i zmuszające do refleksji. Jest też tak w przypadku wideo „No Place Like Home”, dokumentującym powrót Reinhardt do miejsca narodzin i dzieciństwa. Każdy, kto spodziewa się „podróży sentymentalnej” będzie zawiedziony. To bardzo niesentymentalna, choć w żadnym wypadku niepozbawiona emocji, konfrontacja z przeszłością i niemiecką prowincją, której przejmujący obraz na długo zapada w pamięć.
Tytuł wystawy „Dead loves” przywołuje motywy, które najczęściej powracają w twórczości Claudii Reinhardt, miłość i śmierć. Jak artystka sama mówi jednym z tematów „Killing Me Softly jest brak miłości, w „Tomb Of Love” jej nadmiar, a śmierć nie jest rozważana w kontekście ostateczności, lecz w kontekście prawa wyboru, wewnętrznej wolności jednostki. Świat Reinhardt to konstrukcja do końca bardzo starannie przemyślana. Mamy prawo ją odrzucić , nie zgodzić się z proponowanym sposobem widzenia, ale nie możemy odmówić jej artystycznej konsekwencji.
Wystawa odbywa się dzięki dofinansowaniu ze środków Fundacji Współpracv Polsko-Niemieckiej.
Po więcej informacji zapraszamy na stronę: http://www.mos.art.pl/spektakl/pl/
Materiały prasowe: Agnieszka Ziółkowska
Serdecznie zapraszamy!