Francuski pisarz Gustave Flaubert znany jest głównie jako twórca powieści „Pani Bovary”. Niewielu przyjrzało się tej nietuzinkowej postaci bliżej, zgłębiając jej bogaty i zaskakujący życiorys. Zrobiła to Renata Lis – odkrywając przed czytelnikami świat człowieka inspirującego, ale również postaci tragicznej, w której drzemały zarówno pokłady chęci życia, jak i autodestrukcji.
Autorka książki to postać niezwykle aktywna zawodowo, pasjonatka. Jest mieszkanką Warszawy, która ukończyła polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim oraz Szkołę Nauk Społecznych przy Instytucie Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk. Otrzymała wyróżnienie Stowarzyszenia Tłumaczy Polskich za przekład z Baudrillarda. Jednym z jej głównych naukowych dokonań jest nowe tłumaczenie „Trzech baśni” Flauberta, które przygotowała wraz z Jarosławem Markiem Rymkiewiczem. Nad „Ręką Flauberta” pracowała przez dwa lata.
„Ręka Flauberta” nie jest typową biografią. Lis na kartach książki dokonuje czegoś innowacyjnego: synkretycznie łącząc style, gatunki pisarskie, a nawet różne formy narracji. Mamy tu do czynienia z miksturą: trzecioosbowej narracji autorki, idealnej komentatorki, która stara się jednak zachować jak największy obiektywizm i nie ulegać własnej fascynacji pisarzem oraz pierwszoosobowej narracji samego Flauberta. Autorka umiejętnie łączy elementy opowiadania z fragmentami dziennika, czy też listów. Czyni to w sposób przejrzysty, klarowny, nie stwarzający poczucia przytłoczenia i chaosu. Okazuje się zdolną pisarką, mającą ciekawy język: scalający poetyckość i wyrafinowanie wraz z buńczucznością i dobitnością słowa. Lis nie boi się stosowania „potoczyzmów”, czy wulgaryzmów. Nie unika tematów tabu, smaczków z życia Flauberta – pisząc wprost o jego początkowych umiłowaniach do burdeli, czy umieszczając opisy drogi pisarza do seksualnego spełnienia, bądź wyzwolenia. Czyni to jednak z umiarem, idealnym wyczuciem – nic dodać, nic ująć.
W książce Lis pisarz jawi się jako człowiek fascynujący, bo bezkompromisowy, nonkonformistyczny, zawsze dążący do szczerości – zwłaszcza przed samym sobą. Pracując nad nią autorka korzystała z listów i dzienników samego Flauberta, najnowszych badań jego francuskich biografów oraz z własnych podróżniczych doświadczeń. Lis przedstawia nam losy człowieka, który postanowił parać się zawodem „zagadką”, dającym satysfakcję, ale również „zżerajacym od środka”: czyli pisarstwem. Ukazuje nam świat jego fascynacji, miłości, podróży, refleksji, zmagań z życiem – od urodzenia, aż po śmierć. To portret dziki, namiętny, do bólu prawdziwy – pozwalający odpowiedzieć na szereg pytań związanych z twórczością i życiem Flauberta: o jego fascynację Rosją, relacje z matką, poglądy religijne, prawdziwe miłości, eksperymenty i reżimy ciała, czy też utożsamianie się z bohaterką „Pani Bovary”. Jednak przede wszystkim Lis ukazuje wnętrze pisarza, ciągle rozdartego, ale hołdującego swoim ideałom, wciąż poszukującego. To jaki był Flaubert najlepiej oddadzą fragmenty książki:
„Samotność upaja mnie jak alkohol (…) Nie wychodzę (…) nie widuję nikogo, solidnie dorzucam do pieca i mącę echa mojej samotności swoimi rykami, frenetycznymi i nieprzerwanymi”.
„W jednym z pierwszych szkiców sceny z Rudolfem – Flaubert na własny użytek nazywa ją baisade, co można oddać po polsku jako bzykanko – widać z kolei, jak pisarz popuszcza wodze fantazji aż do utraty kontroli nad tekstem”.
„Podobnie odrażających atrybutów nie szczędził również pozostałym postaciom oraz całemu prowincjonalnemu otoczeniu, którym brzydził się do tego stopnia, że swoją pracę nad tym tematem potrafił nazwać „dozowaniem gówna”.
Fragmenty te oddają również kunszt autorki, która operuje językiem balansującym na granicy pomiędzy prozą momentami kolokwialną a poetyckimi konstrukcjami i smakiem. Lis pisze drapieżnie, dobitnie, tworzy obrazy łatwe do wizualizacji, a nawet ułudy empirycznego poznania (możemy poczuć dreszcz przeszywający skórę, czytając opis tańca jednej z kurtyzan: jej naturalizmu, dzikości i rozbuchanej seksualności). Atutem autorki jest również odwaga w operowaniu słowem oraz dążenie do przełamywania biograficznego stereotypu.
Czytając „Rękę Flauberta” czytelnik ma wrażenie obcowania z wciąż żywym autorem „Pani Bovary”, postacią z krwi i kości: bliską, bo ludzką ze swoimi słabościami i miłostkami. Autorka stopniuje napięcie tak umiejętnie, że trudno nie zostać pochłoniętym przez jej prozę bez reszty. To lektura, która „dotyka” – przede wszystkim swoją bezkompromisowością i intymną dosłownością.
Magdalena Bońkowska
Renata Lis
„Ręka Flauberta”
Wyd. Sic!