Pierwszy superbohater ma już ponad 70 lat i jak na swój wiek trzyma się całkiem dobrze. Jego sława bynajmniej nie traci blasku, a kolejne super produkcje biją rekordy popularności. Wszystko za sprawą super nowoczesnych efektów specjalnych i kultowego, ale wciąż aktualnego scenariusza. Superman – bohater legenda.
Najnowsza wersja zatytułowana „Człowiek ze stali” wyreżyserowana przez Zacka Snydera niedawno trafiła do kin. Wydawać by się mogło, że odgrzewane kotlety nie smakują najlepiej i sale kinowe będą świecić pustkami. Stało się inaczej. Trudno powiedzieć, co o tym zadecydowało. Być może po części sentyment do bohatera z lat młodości. Bardzo możliwe, że efekty specjalne, które zdominowały całą produkcję. Zaskakujące na pewno nie były, bo niektóre ze scen wydawały się jakby kopią innych niedawnych produkcji z elementami science fiction. Ale pokolenie 3D łase na wszelkie meteory spadające wprost na kinowe fotele oraz burzące się, jak domki z kart amerykańskie wieżowce na pewno było usatysfakcjonowane. Dla płci pięknej znaczenie mógł mieć odtwórca głównej roli Henry Cavill, nieziemsko przystojny i umięśniony w powiewającej czerwonej pelerynie (choć mnie osobiście bardziej podobał się Russell Crowe w roli Jor-Ela. Mam wrażenie, że jego umiejętności aktorskie potrafią podnieść z dna nawet największą kinową szmirę).
Fabuły nie trzeba chyba nikomu streszczać, bo co kilka lat Superman powraca na ekrany w wersji dla dorosłych (w kinach), dla domatorów (jako serial), oraz dla najmłodszych (filmy animowane). Pozwalam sobie więc mniemać, że historia Supermana znana jest wszystkim pokoleniom. Mimo to nowa produkcja „Człowiek ze stali” zapewne już ma grono fanów. Choć ja nie należę do tych najzagorzalszych uważam, że film jest całkiem dobry. Zaczynam się natomiast zastanawiać, jakie efekty wprowadzi kolejny reżyser, który za kilka lat podejmie się ponownej realizacji tego samego scenariusza. Ile razy można odgrzewać to samo? Przypalona panierka nie smakuje najlepiej…
Film obejrzałam dzięki uprzejmości Kina Kijów.Centrum
Marzena Rogozik