Kapuściński po raz pierwszy przybywa do Afryki w 1957, w 25 roku życia. W ciągu kolejnych lat będzie tu wracał często i spośród 52 ówczesnych państw afrykańskich odwiedzi aż 48. Będzie świadkiem niemal 30 rewolucji. 4 razy zostanie skazany na śmierć. „Afryka stała się częścią mnie” – mawiał. Jednak zanim światowy rozgłos przyniesie mu „Cesarz”, a 20 – lat później najbardziej dojrzały twórczo „Heban” – Afryka pojawi się w licznych ujęciach i reportażach z początków jego dziennikarstwa. I tak „Czarne gwiazdy” z 1963 to owoc pierwszych fascynacji tym kontynentem. Kontynetenem, który po latach naśladowania europejskości zaczyna żyć według własnych reguł. To kolejny krok dla dziennikarza: po pierwszym uderzeniu „fizycznością”: tropikiem i przejmującym doświadczeniem własnej obcości, próbuje Afrykę zrozumieć: ludzi, rewolucję i politykę, niebezpieczeństwa. W reportażach tych objawia się już literacki talent Kapuścińskiego, osobisty koloryt, styl. Teksty są krótkie, zwięzłe i żywe. Odkrywamy w nich zalążki przyszłego mistrzowskiego sposobu kondensowania metaforycznych obrazów. A także dojmujące doznanie kontaktu z ludźmi – Innym. Właściwa uwaga reportera zostaje skierowana na inne tory, niż tylko relacja z zaistniałych faktów, wydarzeń i okoliczności. Zadaniem reportera staje się rezygnacja z europocentrycznych stereotypów, przezwyciężenie poczucia obcości na rzecz zrozumienia Inności i dostrzeżenia wspólnej łączącej nas wszystkich tożsamości.
„Patrice mówi prosto. Do tych ludzi trzeba mówić prosto. On ich zna. On też jest ze wsi, rozumie te natury bez rozkładu jazdy, zachwiane i pełne dezorientacji, wytrącone z toru, szukające w nowym świecie niezrozumiałego miasta jakiegoś oparcia, jakiegoś wiosła, którego można by się uchwycić, żeby na chwilę złapać oddech, a potem znów zanurzyć się w tym kłębowisku twarzy, w gmatwaninie rynku, w codziennej mitrędze. Kiedy człowiek rozmawia z tymi ludźmi – widzi jak wszystko w ich umysłach jest poplątane w najbardziej fantastyczny sposób. Lodówka i zatrute strzały, de Gaulle z Ferhatem Abbasem, strach przed czarownikiem z zachwytem dla sputnika.”
Kapuściński czerpie z artystycznego fermentu w dziennikarstwie, jaki miał miejsce w Ameryce w latach 60. Mowa o „New journalism”. Ku tej formie zwrócili się między innymi tacy pisarze jak Norman Mailer, Truman Capote, Tom Wolfe, którzy po latach pracy (niektórzy w roli korespondentów wojennych) doszli do przekonania, że język gazet i słownictwo tradycyjnego dziennikarstwa dysponujące mniej więcej tysiącem słów, nigdy nie zdoła oddać wszystkich niuansów przedstawianej rzeczywistości. Natomiast zastosowanie reguł literatury pięknej w opisywaniu autentycznych zdarzeń: np.
– „bezpośrednia” obecność reportera/autora,
– zamiana czystej narracji historycznej na konstrukcję „scena po scenie”,
– zorientowanie na detal (gesty, przyzwyczajenia, dania, stroje…)
…wprowadzają czytelnika reportażu w zupełnie nową jakość.
„Czarne gwiazdy” zatem czytać można jako początek wielkiej, trwającej ponad 40 lat opowieści o zmieniającym kontynencie i człowieku, który go opisywał i który zmieniał się wraz z nim. Teraz jest jeszcze reporterem, ale już wkrótce stanie się pisarzem i filozofem o globalnym myśleniu, podważającym granicę między dziennikarstwem a literaturą…
Recenzowała Sylwia Lewińska
Ryszard Kapuściński „Czarne gwiazdy”
Wydawnictwo AGORA SA