Hanoch Levin znany jest polskim czytelnikom i bywalcom teatrów przede wszystkim z twórczości dramatycznej. Inscenizacje jego sztuk, chociażby Kruma w TR w Warszawie (2005) czy Udręki życia w Teatrze Narodowym w Warszawie (2011) odbiły się głośnym echem nie tylko w kraju. Było o nim głośno, a rozgłos wzmacniała wydana przed czterema laty antologia dramatów Levina Ja i ty i następna wojna. Teatr życia i śmierci. Skandalizujący, obrazoburczy i bezprecedensowy izraelski dramaturg jest również autorem tekstów prozatorskich, utworów poetyckich, skeczów oraz piosenek. Bogaty wybór tych dzieł ukazał się w grudniu ubiegłego roku w tomie Królestwo Wszechwanny. Proza, skecze, piosenki, poezja.
Podobnie jak w dramatopisarstwie i tutaj, mistrz smutnych komedii pozostaje dialektyczny. Jednocześnie rozśmiesza i wywołuje łzy, fascynuje i budzi wstręt, rejestruje codzienność i dotyka świętości, jest wulgarny i liryczny. Wciąż zaskakuje, a mieszanka uczuć i odczuć towarzysząca lekturze jego utworów co chwilę wstrząsa czytelnikiem. Śmiejemy się do rozpuku, przyglądając się nieudolnym, pełnym gaf zaręczynom dwojga młodych ludzi w krótkim tekście zatytułowanym Oświadczyny, a na końcu dziwimy się, jak ci dwoje zresztą, że wzajemny niesmak nie stanął na przeszkodzie decyzji o małżeństwie. Kilka stron dalej czeka nas zgorszenie. Oto w swych Rozważaniach o stworzeniu niektórych części ciała kobiety, Levin pokazuje Boga mającego słabości, niepotrafiącego zawładnąć nad pożądaniem. W wielu utworach przebrzmiewa gorzka refleksja nad człowieczeństwem. Do takich należy Prezent, w którym mężczyzna z najniższych warstw społecznych zostaje zakupiony, zapakowany w ozdobne pudło i podarowany dorastającej dziewczynce, by pełnić rolę służącego. Podobną wymowę zyskuje również skecz Właściciele numerków, którego bohaterowie spotykają się na szpitalnym korytarzu i rozstrzygają pierwszeństwo w kolejce do gabinetu lekarza. Pojawiają się także wypowiedzi o tematyce politycznej: dość tu wymienić sceniczny Apel zwycięstwa w wojnie jedenastominutowej czy piosenkę Duet „O co walczyliśmy?”.
Tematów oraz problemów, których dotykają zebrane w Królestwie Wszechwanny utwory, jest niezmierna różnorodność. Natomiast ludzie sportretowani na kartach książki są podobni: niespełnieni, samotni (nawet przy drugim człowieku, nawet w tłumie), w mniejszym lub większym stopniu poniżeni i nieprzerwanie pragnący – wręcz oczekujący – zmiany, ale mimo to, wciąż bezwolnie oddający się nurtowi życia. W ich los zawsze wpisana jest pewna doza cierpienia i uporczywe, męczące poczucie bezsensu istnienia. Ileż tu jest tekstów o umierających albo już umarłych! Ileż o chorych albo kalekich! A w żadnym z nich nie da się odnaleźć oporu, buntu, walki. Dlatego bohaterowie Levina mają poczucie, że są, jak w tytule jednego z jego wierszy Na jednej linii ze ściekami: zapomniani, nic nie warci, bez oparcia.
W pozornie zabawnym cyklu skeczów o Czopku i Apsiku pierwszy z nich duma nad tym, co ludzkość nazwie jego imieniem, gdy on sam już odejdzie; uzyskuje zwięzłą i jakże dobitną odpowiedź: Pewnie lekarstwo do dupy. Takich dosadności jest u izraelskiego twórcy cała obfitość. Przedstawionym sytuacjom towarzyszy przeważnie prostolinijność wypowiedzi, czasem grubiański, wulgarny język. Słowa wyrzucane są wprost i uderzają czytelnika swą odartą z liryzmu codziennością, by – jak to u Levina – przybrać kształt absurdalnych dialogów, akapitów, strof.
Praca nad przetłumaczeniem utworów zawartych w Królestwie Wszechwanny trwała dwa lata. Efekt jest pierwszorzędny. Teksty są żywe! Mięsiste! Docierają do polskiego odbiorcy ani przez chwilę nie tracąc na sile przekazu. Warto dać się ich intensywności zaatakować, bo Levin jest oryginalny, jedynie w swoim rodzaju krytyczny i bezceremonialny.
Wiktoria Burtan
Hanoch Levin, Królestwo Wszechwanny. Proza, skecze, piosenki, poezja.