Rzecz dzieje się w Lawrenceton, przedmieściu Atlanty. Jego mieszkańcy stanowią niewielką społeczność, w której wszyscy znają swoje zwyczaje, upodobania i dziwactwa. Każdy bez problemu potrafi wskazać nie tylko codzienną trasę miasteczkowych biegaczy, ale również potajemnie romansującą ze sobą parę i wszelkie wstydliwe słabości sąsiadów. Jednak zdarza się coś, co umyka uwadze nawet najbardziej czujnym obserwatorom w Lawrenceton: zbrodnia.
Odkrywa ją – znana zapewne fanom powieści Charlaine Harris z Prawdziwych morderstw oraz Kości niezgody – Aurora Teagarden. Była bibliotekarka, szkoląca się teraz na agentkę nieruchomości, oprowadza po wystawionym na sprzedaż domu potencjalnego nabywcę: piekielnie przystojnego i niebiańsko bogatego Martina Bartella. W jednej z sypialni znajdują półnagą, nieżywą pracownicę biura nieruchomości, mieszkankę Lawrenceton. Zacięcie detektywistyczne Aurory nie pozwala jej oddać sprawy zupełnie w ręce policji, sama wszczyna własne, amatorskie, i jak nietrudno się domyślić, bardziej od policyjnego efektywne śledztwo.
Ten, wydaje się główny wątek, bo tytuł wskazuje wszak na charakter kryminalny fabuły, paradoksalnie i irytująco (w przypadku czytelnika oczekującego rasowej sensacji) pozostaje w tle. Harris skupia się bardziej na sercowych rozterkach swojej bohaterki i jej kwitnącym romansie z (aż nie wypada nie użyć tych słów) atrakcyjnym i pociągającym Martinem. Pewne naturalne i wręcz pożądane, przy lekturze powieści kryminalnych, pełne napięcia i zaciekawienia towarzyszenie bohaterom w niecierpliwym poszukiwaniu odpowiedzi na pytania kto zabił i dlaczego, w Trzech sypialniach, jednym trupie z każdą stroną słabnie. Zmienia się w odrobinę nużące przypatrywanie się strojom Aurory, niezajmujące przysłuchiwanie się kobiecym plotkom i nudzące przyglądanie się kolejnym randkom świeżo upieczonych kochanków.
Nie zniechęcam jednak, bo powieść ma swój urok. Nie męczy nadmiernością westchnień, czułych scen, wzruszających słów. Wszystko to jest wyważone i trzeci tom przygód panny Teagarden czyta się przyjemnie… jeśli jest się czytelnikiem płci żeńskiej. Dlatego mężczyznom książki nie polecam, niemniej jednak każdą kobietę, mającą ochotę na nieprzesłodzony romans i to nawet z odrobiną pieprzu, zachęcam do sięgnięcia po powieść Charlaine Harris. Bo to nie kryminał z wątkiem romansowym w tle, lecz romans ze zbrodnią na drugim planie.
Wiktoria Burtan
Charlaine Harris „Trzy sypialnie, jeden trup”
ISBN 978-83-7674-272-4
Wydanie 1
Rok wydania: 2014
Wymiary: 130×200 mm
Liczba stron: 300
Oprawa: miękka + skrzydełka