„Siła przyzwyczajenia” , sztuka jednego z najwybitniejszych pisarzy niemieckojęzycznych Thomasa Bernharda, jest wystawiana na deskach krakowskiego Teatru STU. Można by powiedzieć, że jest to występ, w którym główną wiolonczelę gra despotyczny Caribaldi.Sztuka porusza odwieczne pytanie o granicę sztuki, sens egzystencji. Zmusza do refleksji nad tym co można poświęcić, by osiągnąć perfekcję, by osiągnąć cel. Dotyka problemu tyranii oraz ofiar, ich toksycznych relacji, oraz płynących z nich gorzkich konsekwencji.
Mamy karkołomne połączenie dwóch światów: sztuki cyrkowej, wymagającej precyzji, odwagi, niezwykłego poświęcenia i nieustannego treningu z muzyką klasyczną. Dyrektor trupy cyrkowej – Caribaldi – stawia sobie za cel stworzenie kwintetu smyczkowego ze swoich pracowników (Pogromcę, Błazna, Żonglera oraz Wnuczkę) by zagrać utwór Schuberta pt. Pstrąg. Nietrudno się domyślić, że jedyną osobą, która stara się konsekwentnie dążyć do wyznaczonego celu (i to przez 22 lata!) jest Caribaldi. Cała reszta, poddaje się presji tyrana, jednak nie dysponuje ani talentem, ani chęcią do tego, by grać tak, jak sę tego od nich wymaga.
Jest próba. Każdy na swój sposób się stara. Albo raczej stara się poddać dekonstrukcji absurdalną sytuację, w jakiej się znalazł. Caribaldi co rusz tresuje swoich podwładnych, serwuje im monotonne pouczenia. Wnuczka śmieje się z Błazna, Błazen rozśmiesza wnuczkę, Żonglera trawi nerwowy kaszel, a Bogu ducha winny Pogromca, pociechę odnajduje w alkoholu. Każdy na swój sposób sobie radzi.
Jest w spektaklu ironia, absurd i komizm. Krzysztof Globisz w roli Caribaldi pokazuje niezwykłą złożoność tej postaci. Pokazuje różne oblicza: jest tyranem i despotą, a zarazem miłośnikiem muzyki, człowiekiem konsekwentnie dążącym do celu, perfekcjonistą. Sam aktor w wywiadzie z Wacławem Krupińskim, tak mówi o postaci, którą gra ”Bronię Caribaldiego, oswajam go, sprawiam, że ludzie się z niego śmieją, by ostatecznie zrozumieć, kim jest on naprawdę. I że śmiali się z kogoś, kto maltretuje swą wnuczkę. Śmiali się, a więc akceptowali jego zło. A zatem może jakiś rodzaj diabła jest w każdym z nas? Dopiero jeśli to sobie uświadomimy, możemy z tym walczyć.”
Recenzowała Magdalena Es
Teatr STU
„Siła przyzwyczajenia”