Reż. Łukasz Barczyk
Premiera 23 stycznia 2015
Co czeka „Hiszpankę” w Polsce?
Thriller, romans, magia, wojna i bezczelność. Tak w kilku słowach można opisać film, który od tygodnia gości na Polskich ekranach. „Hiszpanka” jest filmem wyjątkowo dziwnym i podważającym schemat pracy nad fabułą filmową. Reżyser filmu Łukasz Barczyk wygrał konkurs na scenariusz filmowy ogłoszony przez miasto Poznań i Instytut Filmowy. Autor takich filmów jak: „Nieuchronny Poruszyciel”, „Italiani”, „Patrzę na ciebie Marysiu”.
Obsada filmu jest bardzo młoda. Są to twarze, które nie są do końca rozpoznawane w Polskim kinie między innymi: Artur Krajewski (Rudolf Funk), Jakub Gierszał (Krystian Cegielski), Patrycja Ziółkowska (Wanda Rostkowska). Akle w „Hiszpance” znaleźć można również aktorów zagranicznych: Florence Thomassin (Anne Besaint), Crispin Glover (Dr Manfred Abuse) oraz Jan Peszek (Tytus Cegielski), Jan Frycz (Ignacy Jan Paderewski).
Dużym plusem „Hiszpanki” jest użycie nowej technologii i nowych możliwości graficznych wykorzystywanych przez Platige Image. Efekty zrobiła ekipa pod kierownictwem Jakuba Knapika i Olgi Szablewicz-Pisuk. Jest jednak coś co czego w filmie mi zabrakło. Po pierwsze film mimo dość dobrych efektów specjalnych, nie wyczerpał do końca potencjału fabuły. Akcja mogła być jeszcze bardziej uwydatniona. Po drugie film jest zdecydowanie za krótki, wycięto z niego 40 minut, co znacznie osłabia jakość filmu.
Wątki filmu urywają się tak jak we śnie. Nie mogę się zdecydować czy to dobrze czy źle. Oniryzm w filmie oddany bardzo trafnie, widź wraz z postaciami angażuje się w seans spirytystyczny, a potem nagle się z niego budzi. Film ubogacają nie tylko elementy fantastyki, irrealizmu, ale też symbolizm, zagadkowość, igranie z losem. Przykładowo wykorzystanie symbolu pierścionka, który przedkłada się na dramatyczny element tej historii. Film jednak bardzo oddziałuje na podświadomość.
Momenty związane z teozofią i seansem spirytystycznym w tym filmie, to absolutny strzał w dziesiątkę. O „Hiszpance” mówi się również, że język filmu jest bardzo bliski Kubrickowemu kręceniu filmów, a także, co dla sprytniejszego oka zawiera elementy z jego filmów (np. scena w teatrze z koniem). Jedno jest pewne autor filmu miesza innowację z nutką nonszalancji, wojną i szaleństwem. Podobnymi ścieżkami chadzał przecież Kubrick.
„Hiszpanka” to opowieść sensacyjno-spirytystyczna o grupie jasnowidzów mających pewne tajemne zamiary wobec osobliwości Ignacego Jana Paderewskiego. Filmowa fabuła przenosi widzów w czasy I wojny światowej. Najwspanialszy w filmie w obliczu wojny jest wątek parapsychologiczny. Podczas seansu spirytystycznego grupka wtajemniczonych próbuje ochronić polskiego znanego polityka i kompozytora przed wpływem złowrogiego medium w osobie niejakiego Doktora Abuse pracującego dla pruskiej armii.
Akcja filmu rozgrywa się w Poznaniu. Nostalgicznie i irrealnie zostaje przedstawiony Hotel „Bazar”. Film rozlewa się między bajkowością, a modernizmem między szlachetnością, a utopizmem. Nonszalancja objawia się w całości filmu za sprawą przepięknych kostiumów autorstwa Doroty Roqueplo. Oddając realia epoki u początków XX wieku, strój ma tu również ważne znaczenie ze względu na czas o jakim mowa w filmie. Kreacja filmu jest nieoczywistym obliczem wojny, przez Powstanie Wielkopolskie autor przemyca elementy magii i fantazji. Scenografia autorstwa Jagny Janickiej miesza pruskie oblicze wojny – chłodne, smutne, przytłaczające z secesją polskich wnętrz, pełnych klasy, elegancji oraz ulotnego uroku burżuazji.
Scenografia i kostiumy do „Hiszpanki” znacznie podwyższają poziom estetyczny tego filmu. Rzadko w naszym kraju szukamy alternatyw na przedstawienie czasów odwołujących się do I wojny światowej. W tym filmie widzimy Polskę zupełnie inną, inspirującą, oniryczną, magiczną.
Zestawienie elementu telepatyczności z patriotyzmem było bardzo ryzykownym zabiegiem, który zdecydowanie czyni ten film ciekawszym i nieoczywistym. Jednak w opowiedzianej przez Barczyka historii jest pewien niedosyt, komplikacja. Mimo wielu zalet tego obrazu kinowego, jak i ciekawie poprowadzonej fabule, pojedyncza narracja przekłada się na filmowy chaos, niedoprecyzowanie wątków. Estetyka filmu niestety nie do końca współgra z onirycznymi bohaterami. Zaskoczeniem jest końcówka filmu, która zbija z tropu, jest niedosłowna, dziwna. Należy docenić fakt zmierzenia się reżysera z trudnym i tak mało rozpoznawalnym elementem w Polskiej historii. Przedstawienie go w sposób oryginalny, niekonwencjonalny na pewno zostanie na długo w pamięci.
Recenzja: Klaudia Fras