Stanowią około 50 % populacji świata, lecz ich głos nadal wydaje się mieć mniejsze znaczenie, niż ten pozostałej części ludzkości. Dotyczy to zwłaszcza tych rejonów naszej planety, w których nadal o pozycji kobiety w rodzinie i społeczeństwie decyduje religia. Obchodzony 8 marca Dzień Kobiet nieustannie zmusza do tego, aby zadać sobie pytanie: jak naprawdę przedstawia się sytuacja żeńskiej części populacji na świecie w XXI wieku?. Wydaje się, iż najlepiej obrazuje to pozycja książkowa traktująca o niemalejącej mocy feminizmu, jaką jest „Wojna Kobiet” autorstwa Sally Armstrong, wydana w Kanadzie w 2004 roku w Międzynarodowy Dzień Kobiet (4 marca), a w Polsce – w tym roku w nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka.
Najważniejsze jest przeświadczenie, że świata nie stać dłużej na uciskanie połowy jego mieszkańców. Ekonomista Jeffrey Sachs, przewodzący Projektowi Milenijnemu ONZ, twierdzi, że status kobiet jest bezpośrednio powiązany z gospodarką – gdy jedno z tych dwóch ma się dobrze, tak samo jest z drugim, a gdy jedno popada w kryzys, to samo spotyka drugie.
Sally Armstrong, autorka książki
Historia mówi, że kobiety są częścią rewolucji, ale gdy dochodzi do dzielenia politycznego tortu, istnieje niebezpieczeństwo, że zostaną z tego wyłączone.
Hoda Esalda, profesor Uniwersytetu Kairskiego
Autorce książki nieobca jest tematyka przemocy wobec kobiet, związanej nie tylko z przesłankami kulturowymi, ale także będącymi efektem działań zbrojnych. W 1992 roku Sally Armstrong odwiedziła bowiem Sarajewo, gdzie usłyszała o pogłoskach dotyczących zbiorowych gwałtów na kobietach. Ich liczba miała sięgać kilkudziesięciu tysięcy. Działo się to jeszcze przed głośnymi tragediami w Rwandzie, Kongo, Sudanie. Na wieść o tak przerażających czynach, upewniwszy się, iż przydarzyły się one w rzeczywistości, natychmiast zawiadomiła ona redaktora naczelnego Newsweeka. Ten jednak zamilkł na 7 tygodni, a gdy nawiązała z nim ponownie kontakt, bronił się stwierdzeniem, iż zapomniał o tych wiadomościach. Jak się później okazało – nie był osamotniony, bowiem wydawało się, iż żadne media nie chcą przedstawiać tych przerażających faktów do opinii publicznej. Dziennikarzy nie przekonywał również wiek ofiar, a były nimi najczęściej osoby płci żeńskiej mające od 8 do… 80 lat! Postanowiła więc przejąć inicjatywę, której rezultatem jest powstała po 22 latach książka zatytułowana „Wojna kobiet”.
Po jedenastym września katastrofalne ignorowanie praw człowieka w Afganistanie ściągnęło na siebie uwagę świata. Amerykański prezydent George W. Bush twierdził, że dokonuje inwazji na ten kraj, by ratować kobiety. W istocie, nie było w historii przypadku, aby wojsko albo władze wyruszyły dokądkolwiek po to, by ratować kobiety, a zwłaszcza tam, gdzie nierówne ich traktowanie jest zalecane jako nakaz Boga. Kobiety (na Bliskim Wschodzie, przyp. red) zrozumiały, że jeśli chcą zmian, muszą przeprowadzić je same.
Sally Armstrong
„Wojna Kobiet” jest napisana w niezwykle przystępny sposób. Jednocześnie, bogata jest ona w wybraną bibliografię, listę instytucji i działaczek, które w dynamiczny sposób przyczyniały się i nadal działają w imię zwłaszcza tych kobiet, które na co dzień padają ofiarami przemocy i niesprawiedliwości. Treść tej literatury faktu zabiera nas do krajów azjatyckich i afrykańskich i bliskowschodnich. Literacka podróż autorki przybliża nam sytuację tych bohaterek, które pomimo przeszkód i zaistniałej sytuacji, chcą zmieniać świat w miejsce bardziej przyjazne płci pięknej. Jedna z tez, która nieraz pojawia się w treści wskazuje na mocną więź pomiędzy poprawą warunków życia kobiet, a sytuacją ekonomiczną, która proporcjonalnie się z nimi polepsza.
Mężczyźni i kobiety razem wzięci są jak dwa skrzydła ptaka – jeśli chce się by ptak latał, nie wolno zranić ani złamać żadnego z jego skrzydeł.
Sima Samar, przewodnicząca Niezależnej Afgańskiej Komisji Praw Człowieka.
Książka ta ponadto bogata jest również w wątki niezwykle emocjonalne i tragiczne, jak choćby ten dotyczący historii nastoletniej Malali Yousafzai, postrzelonej w głowę za publiczne wyrażenie opinii o konieczności edukacji kobiet. To właśnie tej młodej bohaterce autorka – trzykrotna zdobywczyni między innymi nagrody Amnesty International Canada, poświęciła swoje dzieło. Są w niej także opowieści trudne do zaakceptowania, budzące gniew, jak ta o małżeństwie dziewczynki, która ukończyła pierwszy rok życia, czy też inna, o kobiecie w Indiach zmuszanej do picia ekskrementów po tym, jak odrzuciła zaloty mężczyzny z wyższej kasty
Większość kobiet w Afganistanie myśli, ze nie ma prawa się skarżyć na molestowanie lub bicie. [Ale] my organizujemy na ten temat odczyty. Chodzimy do szkół i rozmawiamy z dziewczętami. Myślę, ze łatwiej jest się kontaktować z pokoleniem, które teraz dorasta, niż próbować naprawić to, co stało się w przeszłości. Jeśli rozmawiam z mamą, to wiem, że jej sposób myślenia jest już utrwalony, ona nie będzie mnie słuchać. Ale uczennice, studentki, młode kobiety będą. Dlatego skupiamy się na młodych ludziach i na mediach”.
Anita Hidara, współzałożycielka Młodych Kobiet na rzecz Zmiany
Za wiele jest niesprawiedliwości opartej na biblijnych interpretacjach.
Samia Khoury
Im więcej możliwości mają kobiety, tym mniej są pod kontrolą mężów, ojców, kapłanów i mułłów.
Farida Shaheed, Niezależny Ekspert ONZ w dziedzinie praw kulturowych
Autorka wskazuje na dwa czynniki, które sprawiły, że do przedstawicielek tak zwanych krajów zachodnich dołączyły również te z innych rejonów świata. Miały nimi być zmiany w świecie Islamu, jakie zaczęły wpływać na społeczeństwa muzułmańskie w latach 90-tych oraz konieczność walki z epidemią HIV, zwłaszcza na kontynencie afrykańskim, na którym w niejednym regionie kobiety do dzisiaj nie mają prawa, by odmawiać stosunków seksualnych.
W hierarchii pierwszych narodów kobiety odgrywają jedną z najbardziej uświęconych ról: jesteśmy dawczyniami życia. Z każdym pokoleniem przychodzi szansa, by stworzyć świat na nowo. Jako możliwość mamy możliwość naprawdę kształtować przyszłość – przyszłość ludzkości.
Cindy Blackstock, dyrektor wykonawcza Kanadyjskiego Stowarzyszenia Opieki nad Dziećmi i Rodzinami Pierwszych Narodów
Dzięki lekturze „Wojny Kobiet” możemy także przypomnieć sobie o tym, iż niejednokrotnie np. w społecznościach rdzennych ludów Ameryki Południowej to kobiety odgrywały kluczową rolę oraz obdarzone były ogromnym szacunkiem i wieloma przywilejami. Dowiadujemy się również, jak cennym narzędzie w walce o prawa kobiet jest w dzisiejszych czasach Internet.
Ostateczny wydźwięk książki autorstwa Sally Armstrong jest pozytywny i istnieje nadzieja na to, że niedługo kobiety nie będą musiały prowadzić tytułowej wojny. Wystarczy, że tak jak dotychczas – wytrwale i uparcie będą dążyć do równouprawnienia, przestrzegania Praw Człowieka i szanowania ich godności, na którą przecież każdy z nas zasługuje, a które to dla niektórych nadal pozostaje w sferze marzeń.
Aneta Błachewicz
Sally Armstrong
„Wojna kobiet”
Kategoria: Literatura faktu, historia
ISBN: 978-83-7961-131-7
Tytuł oryginału: Uprising/ The Ascent of Women
Data wydania: 15.01.2015
Format: 150mm x 211mm
Liczba stron: 336
Cena detaliczna: 38,00 zł
Przydatne linki:
http://www.proszynski.pl/
https://www.youtube.com/watch?v=qc97HquPnew
https://www.youtube.com/watch?v=urHgpdtpcVM
http://www.speakers.ca/speakers/sally-armstrong/