PRL – czas permanentnych zakazów. Czas „lewych interesów”, wreszcie czas „czarnego rynku”. Sytuacja wymusza na człowieku jego zachowanie. Takie czy inne. Jeśli coś co było ogólnie dostępne, a nagle zostaje zakazane człowiek musi wymyślić sposób aby ten zakaz obejść.
No, bo jak odmówić dziecku cukierków na urodziny, kiedy na kartki można kupić tylko znikomą ilość? Jak skombinować papierosy, których nie można dostać? Jak zrobić imprezę skoro nigdzie nie można dostać mięsa? Trzeba sobie jakoś radzić. Nielegalnie.
Towar z pod lady, dla znajomych, po układach – to była norma.
Kombinatorstwo kwitło. Wiele osób produkowało rozmaite wyroby na własną rękę na użytek własny, ale i na…. sprzedaż, nielegalną oczywiście. Ubój zwierząt, wytwarzanie wędlin i ich nielegalna dystrybucja do miasta była na porządku dziennym. Wiedział o tym każdy i każdy chcąc nie chcąc był w ten proceder zamieszany.
„Prokurator pisał akt oskarżenia dla czarnogiełdziarza na papierze z czarnego rynku, popijając kawę z przemytu, podawaną przez żonę ubraną w równie czarnorynkową sukienkę” – to cytat, który utkwi w pamięci każdemu czytelnikowi i każdemu recenzentowi. Zupełnie kuriozalna sytuacja. Sytuacja bez wyjścia, która z boku, oglądana z dystansu wyglądała śmiesznie.
Nie dało się nie uczestniczyć w procederze handlu na czarnym rynku. Wszystko kupione, wymienione od kogoś było skażone nielegalnym działaniem. Ludzie robili to by… przeżyć.
Bardzo wartościowa, pełna inteligentnych spostrzeżeń książka Jerzego Kochanowskiego w 2011 roku została nominowana do Nagrody Historycznej im. Kazimierza Moczarskiego i otrzymała nagrodę KLIO. Ta tematyka pociąga nie tylko nasze społeczeństwo. Została przetłumaczona na język niemiecki, a niebawem ukarze się wersja w języku angielskim. Skoro czytać ją będą już inne nacje, my nie możemy pozostać w tyle. Do dzieła!
Marzena Rogozik
„Tylnymi drzwiami. Czarny rynek w Polsce 1944–1989”
Jerzy Kochanowski
Wydawnictwo W.A.B.
Warszawa 2015