Około 100 filmów, dziesiątki oficjalnych i nieoficjalnych spotkań z fanami, a wieczorami – młode gwiazdy polskiej i zagranicznej muzyki alternatywnej. Festiwal OFF Camera już za nami! Czas zatem by podzielić się wrażeniami z kilku filmów oraz… jednego niezwykłego spotkania i koncertu.
Pierwszą produkcją, którą miałam przyjemność zobaczyć był film Girlhood. Główną bohaterką jest w nim młoda czarnoskóra uczennica, która marzy o pójściu do liceum,a nieudana, (a na dodatek trzecia z rzędu) próba uzyskania dobrych wyników u końca tego etaou edkacji przyczyni się do wybrania zupełnie innej niż ta wymarzona ścieżki. Czyzby powodem niepowodzenia mniejszośći we Francji miał być między innymi system edukacji? Godność utracona już we wczesnej młodości, a łatwe, lecz brudne pieniądze – konsekwencją braku wyboru mniej destrukcyjnej dla intelektu i godności własnej, ścieżki?
Calvary to druga opowieść którą miałam przyjemność zobaczyć podczas festiwalu OFF Camera 2015. Uwiedziona rolą Brendana Gleesona w „In Bruges”, przyznam że wyczekiwałam tego filmu z niecierpliwością. Reżyser John Michael McDonagh tym razem przybliżył widzom Calvary atmosferę małego brytyjskiego miasteczka, w którym przyglądamy się ostatniemu tygodniowi życia pewnego księdza. To przez jego postać mamy możliwość zapoznania się z codzienną rzeczywistością, z jaką musi się zmagać prowincjonalny posłannik Boży, pozostawiony z misją głoszenia Słowa Bożego właściwie wyłącznie sobie. Postać niejasna, czasem mocno egoistyczna, lecz nie tracąca wiary w… wiarę (pomimo ciemnej strony miasteczka i jego mieszkańców). Czasami wydająca się być zaślepiona wiarą, przez co odrealniona, nie rozumiejąca problemów ludzi zamieszkujących miasteczko, wręcz ignorancka i egoistyczna. Tych bowiem nie można nazwać Barankami Bożymi, i daleko im do systematycznego kultywowania wiary, uśmierconej i ukazanej w filmie w postaci spalonego kościoła. Czy przyszłośc Wysp to kompletna laicyzacja? Czy Irlandia przeżywa kryzys wiary?To tylko niektóre z pytań jak i problemy, dręczące współczesnych mieszkańców Wysp. Po raz kolejny zatem widzimy produkcję, którą za pomocą z pozoru bardzo osobistej opowieści, przybliża nas współczesne realia.
Nie zabrakło w filmie wątku honoru, zapewne pogodzenia z przeznaczeniem. Chwila, w której ksiądz decyduje się na wyjazd, szybko przechodzi w niepamięć. Honor i przeznaczenie wydają się być nierozerwalne z osobą księdza. Jak i po raz kolejny wydają się cechą charakteryczna postaci granej przez Brendana Gleesona.
Kolejna produkcja, którą miałam szansę obejrzeć podczas tegorocznego festiwalu OFF Camera to pełen blichtru The Tents – film o kulisach New York Fashion Week. Przybliża on świat pokazów mody, reprezentowany przez najbardziej znanych z projektantów. Podczas wydarzenia, które trwa tydzień, każdy chce zasiąść w pierwszym rzędzie, by móc przyglądać się magii, jaką roztaczają wokół siebie najnowsze kreacje i modelki, które je prezentują. NYFW to oaza próżności, a od niedawna także dobroczynności. Projektanci, którzy zauważyli wzrost zapotrzebowania u klientów, produkują specjalne kolekcje dla sieciówek, aby każdy mógł poczuć luksus, niekoniecznie wydając na niego bajeczne sumy pieniędzy. To właśnie między innymi o tym dowiadujemy się z The Tents, dokumencie dynamicznym, pełnymkreacji i patrzenia z różnych perspektyw.
Jeszcze tego samego dnia postanowiłam przyjrzeć się Stanom Zjednoczonym z innej perspektywy. W dokumencie muzycznym Take me to the river (tytuł utworu Ala Green-a) mogłam bowiem przyglądać się powrotowi muzyków reprezentujących nieistniejącą już wytwórnię Stax i Hi Records (w tym Williama Bella, który odwiedził tegoroczny festiwal). Ich kolaboracja z muzykami dalszych pokoleń przyczyniła się do powstania albumu z mocno odmiennymi od oryginalnych wersjami soulowych utworów. Kamera śledzi w filmie proces powstawania nagrań. Muzycy, tacy jak Mavis Staples czy Snoop Dog wypowiadają się na temat znaczenia, jakie wpływ miała na nich muzyka soul. Memphis bowiem było obszarem niezwykle żyznym, jeżeli chodzi o obecność utalentowanych i oryginalnych wykonawców. A brzmienie utworów soul, które powstawały tutaj nie bez powodu zostało nazwanym „prawdziwym i szczerym, prosto z serca”. Czuć to za każdym razem, gdy artyści grają i śpiewają i troszeczkę razi kontrast, jaki towarzyszy spotkaniu Williama Bella i Snoop Dog’a, zważywszy zwłaszcza na działalność tego ostatniego w wątpliwych etycznie produkcjach filmowych. Co chyba najistotniejsze, Terrence Howard będący gospodarzem filmu, sam wydaje się być skofundowany i trochę nie pasującym w swym eleganckim garniturze do reszty muzyków, którzy muzykę stawiali ponad wszystko. Martin Shore, reżyser dokumentu, postarał się zaprosić do studia wszystkich tych, którzy jeszcze byli w stanie zaszczycić go swoją obecnością. Niestety, kilku z nich już nie ma wśród nas i tym cenniejsza wydaje się jego praca.
Patrick’s Day był kolejnym przejmujący filmem. Musze niezgodzić się z wielością opini, które mocno zaniżyły jego ocenę w rankingach. W życiu spotkałam bowiem ludzi cierpiących na różnorodne choroby psychiczne. Przeżyłam (na szczęście!) również dramatyczny związek miłosny, a to, jak wstrząsnął mną pewien intensywny romans, można spokojnie przydzielić do stanów schizofrenicznych. Tym bardziej wyjątkowy wydał mi się ten film, ponieważ za pomocą delikatnej kolorystyki przedstawiony został temat niezwykle subtelnie. Jest fo tilm zadający pytania na przykład o granice władzy nad drugim człowiekiem, zwłaszcza nad tym dotkniętym chorobą psychiczną oraz o jego zdolność kochania, także toksycznego.
Akcja Filmu 71′ z kolei skupiała się na wydarzeniach mających miejsce w Belfaście podczas konfliktu katolików z protestancką częścią miasta. To film wielowymiarowy, tak jak i stopień uwikłania niektórych jego bohaterów, skupiajacych się wyłącznie na swoich interesach. Postaci nie są oczywiste, a każdy stara się robić wszystko by przeżyć lub tez utrzymać się przy władzy. W bałagan i chaos, jaki zapanował na ulicach Belfastu, zostaje niefortunnie wrzucony angielski żołnierz, i to podczas swojej pierwszej akcji. Tylko dzięki pomocy przypadkowych osób, które nawet przypadkowo oddają za niego życie, wybrnie on z niezwykle zawiłej sytuacji.
Jak wiec widać, tegoroczna edycja festiwalu OFF Camera była dla mnie przygodą z filmami mocno zaangażowanymi, tematycznymi i skupionymi przede wszystkim na osobistych historiach jednostek.
Festiwalowi towarzyszyły koncerty, tym razem zorganizowane we Fortach Kleparz. Najbardziej wyczekiwanym był dla mnie występ duńskiej grupy When Saint Go Machine, która po raz pierwszy zagrała w naszym kraju i sądzą po entuzjaźmie zgromadzone w klubie tłumu – nie po raz ostatni.
Po Krakowie przechadzaly się gwiazdy takie jak Stellan Skarsgard, Wentworth Miller czy William Byrne, a tego pierwszego udało mi się spotkać zupełnym przypadkiem, w Pałacu pod Baranami.
Fanom kina niezależnego, zatem i mnie, pozostaje więc tylko wyczekiwanie kolejnej edycji, która, co warto wspomnieć, nie odbyłaby się bez pomocy 400 ochotników – wolontariuszy, którym poświęcona była Gala odbywająca się w ostatni dzień festiwalu.
Aneta Błachewicz