Sięgnęłam po kolejną książkę Andrew Millera. Po „Oczyszczeniu” wiedziałam, że na pewno nie zawiedzie mnie język, konstrukcja fabuły i charakterystyczny klimat, który Miller potrafi stworzyć w każdej powieści.
Pierwsze stronice zaskoczyły mnie. Autor postanowił uśmiercić głównego bohatera i podzielić się przyprawiającym o gęsią skórkę opisem zdumiewającej, jak na 1772 sekcji zwłok.
Miller porywa się na zabieg wielce ryzykowny – czytelnik już na początku, wie, że główny bohater zginie. Jak zatem ma się czytelnik zaprzyjaźnić z nim i mu kibicować? Autor ma na to sposób – kreuje antypatycznego bohatera, z którym nie chcemy się emocjonalnie związywać. James Dyer – to dziecko inne niż wszystkie: jako niemowlę nie płacze w ogóle, później milczący, poważny, patrzy na wszystkich dumnym wzrokiem. Jest bękartem. Od początku, jego życie naznaczone zostaje przez bycie innym i wykluczenie. Bardzo szybko okazuje się, że James nie odczuwa bólu fizycznego, a nieco później, że niemożność odczuwania bólu przekłada się również na oziębłość emocjonalną. Wychowuje się z dobrej i kochającej rodzinie, ale sielanka nie trwa długo. Rodzinę dziesiątkuje odra, ojciec z rozpaczy popełnia samobójstwo, James ucieka z domu zostawiając samotną, niewidomą siostrę.
James dołącza do wędrującego cyrulika szarlatana Gummera. Na początku staje się środkiem do zarabiania pieniędzy – jako obiekt na pokazowy na jarmarkach, na których Gummer sprzedawał rzekomo skuteczny lek przeciwko bólowi. James odkrył swoje zamiłowanie do anatomii i medycyny. Z rąk niegodziwego Gummera trafia pod opiekę bogatego opiekuna niezwykłych dzieci – Canninga, a następnie znajduje swój własny sposób na życie – zostaje lekarzem. Ponieważ nie boi się bólu i nie odczuwa emocji, bardzo szybko staje się nieprześcignionym chirurgiem swoich czasów. Bez wahania podejmuje się coraz bardziej skomplikowanych operacji i odnosi spektakularne sukcesy. Staje się sławny i bogaty. Jego życie diametralnie zmienia się w trakcie podroży do Moskwy na dwór carycy Katarzyny II, kiedy to na jego drodze staje szamanka Mary. Bohater rodzi się na nowo, w bólu i mroku, by stać się pełnowartościowym człowiekiem, który uwikłamy w emocje doświadcza prawdziwego człowieczeństwa.
W powieści odszukamy odwieczne pytanie i odpowiedź na dotyczące istoty człowieczeństwa – bólu i emocji. Na to pytanie odpowiada nam główny bohater swoim życiem.
James przechodzi swoistą metamorfozę. Od opanowanego, nieczułego i zdystansowanego mężczyzny, który potrafił bez zmrużenia okiem sięgać po to, czego chciał, zmienia się w zdolnego do odczuwania i empatii, pogodzonego z życiem człowieka. Przemiana bohatera, którego czasem czytelnik nie lubi a czasem mu współczuje, odbywa się w rzeczywistości, niezwykle plastycznie odmalowanej XVIII wiecznej Anglii.
Powieść jest intrygująca, wciąga z każdą czytaną stronicą coraz głębiej w fabułę oraz pięknie odmalowaną XVIII wieczną Anglię. Jej perfekcyjnie zarysowane postaci dostarczają czytelnikowi materiału, by dobrze je sobie wyobrazić. Liczne retrospekcje wymagają czujności i uważności w czytaniu, składanie opowieści w jedną spójną całość jest niezwykłą przygodą. Język jest piękny – plastyczny, czasem ostry jak brzytwa, dosadny, osadzony w epoce. Tutaj trzeba oddać ukłon tłumaczowi – Michałowi Kłobukowskiemu.
Taka perła wśród dziesiątków wydawanych w Polsce książek, przydarza się rzadko. Serdecznie polecam każdemu, kto lubi dobrą literaturę.
Andrew Miller „Przemyślny ból”
Znak Litera Nova