W sobotę 12 września ruszyła trzecia edycja „Maszyny choreograficznej”, czyli wydarzenia, które ma na celu przybliżenie zjawisk oraz idei występujących w historii teatru, które w jakiś sposób wiąża się z twórczością Tadeusza Kantora. Pierwszym spektaklem z tego cyklu był „Chipping” Anny Konjetzky.
Tegoroczna edycja „Maszyny”, zgodnie z wyborem kuratorki wydarzenia Anny Królicy, upływa pod sztandarem poszukiwań wspólnych tropów dla twórczości Oskara Schlemmera oraz Tadeusza Kantora. Pierwszy ze spektakli, wspomniany wcześniej „Chipping” Anny Konjetzky, to gra świateł i cieni. Jeśli ktoś spodziewał się teatru w standardowej odsłonie, to mógł srogo się rozczarować. Otrzymał jednak w zamian coś pięknego i jednocześnie intrygującego – plastykę ludzkiego ciała. Na scenie widzimy jedną osobę, jest nią Sahra Huba. Ubrana w szarą bluzę, jeansy i sportowe buty przez ponad godzinę dokonuje tego, czego nie byłby w stanie zrobić nawet najbardziej wysportowany człowiek. Jej strój pozbawia ją płciowości – staje się człowiekiem, który znajduje się pośród kilku sześcianów różnej wielkości. Drewniane pudełka przesuwają się w różne strony, bohaterka porusza się pomiędzy nimi, niekiedy miotana ich siłą, poddaje się im. Innym razem, niby to podejmując walkę, wychodzi na nie, skacze, czy macha rękami. Powiązane w łańcuch sekwencje ruchów stają się przemijaniem, walką i śmiercią. Przy czym trudno dopatrzeć się pomiędzy nimi znaczącej granicy. Scena znajduje się w ciągłym ruchu, czy to za sprawą przemieszczających się kostek, czy światła, które nadaje im różnoraki wygląd.
Pozornie na scenie dzieje się niewiele, za to proces zachodzący w naszej głowie z całą pewnością określić możemy jako bogaty, a to za sprawą dokonania próby interpretacji tego co widzimy. W tej próbie nieustannie towarzyszą nam dźwięki, stanowiące dopełnienie przedstawienia, któremu blisko do performance’u. „Chipping” to w kilku słowach po prostu człowiek i jego ciało. Ciało poniewierane, ciało walczące, próbujące potwierdzić swoją niezależność, a jednocześnie tak bardzo zależne od rzeczywistości, w której się znalazło.
Monika Matura