Gdy wybierasz się do teatru na komedię z podtytułem „obyczajowa”, to nastawiasz się na to, że może być poważnie. A tymczasem jest niepoważnie o rzeczach zupełnie poważnych. Oto i cały Teatr KTO.
Główny bohater spektaklu „Święci tego tygodnia” zatrzasnął się w łazience. Metaforycznie jednak ma on problem z zatrzaśnięciem się w całym swoim życiu. Bohater szuka więc sposobu by wyważyć drzwi i opuścić łazienkę, ale nie jest to zadanie łatwe. To co zawsze ujmuje mnie w Teatrze KTO, to umiejętność wykorzystania minimum środków i stworzenia z nich maksymalnej siły przekazu. Podobnie jest i tym razem. Mamy więc biurko, które pełni różne role, czasami jest ono biurkiem w gabinecie pszczelarza, innym razem stołem na przyjęciu. Jacek Buczyński, Norbert Burkowski, Paweł Rybak oraz Maciej Słota również grają różne postaci, wymieniając się swoimi bohaterami. Zabieg ten nie tylko podkreśla absurdalne przesłanie przedstawienia, ale i nadaje mu dynamizmu.
Sporo w tym absurdzie prawd dotyczących naszego życia, które budzą w nas śmiech. Podstawę tego śmiechu stanowi jednocześnie uwiadomienie sobie, że zaprezentowane sytuacje niejednokrotnie były naszym udziałem. Spotkamy się więc z dyskusjami, podczas których żadna ze stron nie słucha drugiej. Wizyta u lekarza, dla którego jesteśmy okazem na miarę pszczoły, czy w końcu z absurdami biurowymi i biurokracją. Na naszych oczach bohater zostanie uwikłany w toczące się koło historii życia rodem z Kafkowskiego „Procesu”. Karuzela nadchodzących po sobie scen to zabawa w czystej postaci, która nie pozwala powstrzymać się od śmiechu, nawet wtedy gdy rzeczywistości daleko jest od ideału, a może właśnie dlatego.
„Święci tego tygodnia” stanowią kontynuację „Atramentu dla leworęcznych”, tym sposobem spotykamy aktorów znanych z części pierwszej. Za reżyserię spektaklu odpowiada ponownie Krzysztof Niedźwiedzki i choć swoją premierę sztuka miała pięć lat temu, to nie straciła w tym czasie na aktualności. Absurdalną komedię polecam każdemu, kto odczuwa znużenie codziennością. Odczarowania rzeczywistości zapewne widz nie doświadczy, ale pewnego rodzaju katharsis być może. A już z całą pewnością mogę zapewnić o minutach śmiechu, które staną się jego udziałem.
Recenzowała: Monika Matura
Dzięki uprzejmości Teatru KTO