Pielgrzymowanie bezwzględnie kojarzy się z religią. Czy słusznie? Czy istnieje możliwość pątnictwa bez wglądu na sztandary jakiegokolwiek kultu? I niech praktykujący zrezygnują z oburzenia, zaś ateiści – szyderczego uśmiechu, ponieważ pielgrzymowanie powoli przestaje być atrybutem religii, a staje się drogą do duchowego oczyszczenia każdego z nas.
Autorowi daleko jest do moralizatorstwa, choć między wierszami książki wyczuwamy jego przywiązanie do tradycji płynącej z nauczania Kościoła. A przemierza autor szlak Camino de Santiago, mając na względzie znaczenie historyczne i religijne pielgrzymki. Czy przeszkadzać ma to sceptykom religijnym lub ateistom? Niekoniecznie! Wystarczy, że w opowieści autora zechcemy ujrzeć ponadczasowy motyw podróży i poszukiwania sensu; wówczas z przyjemnością przebrniemy przez kolejne karty książki, odnajdując w niej to, co dla nas jako czytelników najważniejsze – motywację do ruszenia w drogę i zaczerpnięcia z niej pełnymi garściami.
A czym jest Camino de Santiago? Szlakiem pielgrzymkowym do katedry w Santiago de Compostela, która jako miejsce spoczynku św. Jakuba – jednego z dwunastu Apostołów – każdego roku przyciąga tysiące pielgrzymów i turystów. Fenomen tego szlaku tkwi w fakcie, że mimo znaczenia religijnego przyciąga on również tych, którzy zamiast w Boga chcą wsłuchać się w siebie i w swoje własne potrzeby. To szlak, którego terapeutyczna funkcja jest nie do przecenienia. I o tym czytamy w „Buen Camino”.
Recenzowała: Dominika Makowska
Maciej Samolej, „Buen Camino”, Warszawska Firma Wydawnicza