Młoda dziewczyna Wiera Gran (właściwie Dwojra Grinberg) rodzi się z niezwykłym talentem – wokalnym i aktorskim. Jest przy tym niezwykle nieśmiała i piękna. Gdyby tylko urodziła się pół wieku później lub nie była Żydówką, jej historia potoczyłaby się zupełnie inaczej.
Lata młodości Wiery Gran przypadły na okres II wojny światowej, czasu, którego wspomnienie wywołuje lęk. Na początku wojny wyjeżdża do Lwowa lecz wraca po roku do mamy i sióstr, które zostały zamknięte w warszawskim getcie. Na przekór przerażającej rzeczywistości getta, Wiera stara się normalnie żyć, występuje w słynnej w kawiarni Café Sztuka, dając sobie i widzom namiastkę normalności. Jej występom często akompaniuje Adolf Goldfeder i Władysław Szpilman, który pisał dla niej piosenki.
Wiera traci podczas wojny całą swoją rodzinę. Padają w jej stronę oskarżenia o kolaborację z gestapo. Nigdy nie udowodniono jej winy, ale to oskarżenie odcisnęło jątrzące się piętno na życiu Wiery, doprowadzając pieśniarkę do emigracji, utraty głosu, ciężkiej choroby, zapomnienia przez rodaków. Nazywając ją kolaborantką, rodacy, którzy ocaleli, pogrzebali ją za życia. Klątwa Wiery Gran prześladowała ją aż do śmierci, przynosząc kolejne pomówienia, oskarżenia, zniesławienia.
2 grudnia 2015 roku poznałam Wierę Gran i jej historię. Nie mogę przestać o niej myśleć. W przestrzeni Żydowskiego Muzeum Galicja w Krakowie, w kameralnym gronie, zobaczyłam spektakl w konwencji przedwojennego kabaretu z muzyką na żywo. W rolę Wiery Gran wcieliła się Agnieszka Bała, akompaniował jej Michał Roemer. Początkowo trudno było się przyzwyczaić do niestandardowej sceny teatralnej – scenę stanowiła po prostu część pomieszczenia muzealnego. Później zrozumiałam, że jest to metafora przestrzeni, która łączy historię Wiery z tradycją i kulturą żydowską, której nie można „zamknąć” poprzez opuszczenie kurtyny. Gramofon, płyty, zdjęcia, toaletka i garderoba – to wszystko symbole świata artystki, pieśniarki. Skontrastowane są z maszynami do pisania i walizką pełną listów-donosów, aktów oskarżenia, stenopisów z sądu. Poznajemy Wierę rozdartą między tymi dwoma światami – raz zdenerwowaną, przerażoną, uginająca się pod gradem oskarżeń i pomówień – raz piękną, dostojną skupioną na muzyce i śpiewie. Jej mimika i gesty mówią wszystko. Agnieszka Bała w roli Wiery Gran jest rewelacyjna – skupia na sobie całą uwagę widzów. Gra w monodramie jest jedną z najtrudniejszych ról dla aktora. Agnieszka Bała radzi sobie z tym wyzwaniem doskonale – każdy gest jest przemyślany, każdy rekwizyt odpowiednio zaprezentowany publiczności. Aktorka z łatwością przechodzi od snucia swojej historii przez śpiew najsłynniejszych piosenek po opowiadanie anegdotek. Z fragmentów wspomnień, piosenek i rekwizytów, powoli widz buduje sobie historię największej śpiewaczki warszawskiego getta.
W pewnym momencie Wiera Gran odchodzi. Bez uprzedzenia, znienacka. Spektakl zostaje przerwany. Widzowie zaczynają nieśmiało bić brawa.
Ten spektakl jest zaproszeniem do poznania historii osoby, która padła ofiarą pomówień, plotek. Pomimo tego, że Wiera Gran przeżyła gehennę wojny, paradoksalnie została zniszczona przez niewyjaśnialne zjawisko zawiści i podejrzeń skierowanych przez ocalałych przeciwko niej. Spektakl o dawnym, żydowskim kabarecie, ludzkiej tragedii, wreszcie o wielkiej artystce, która została zapominania.
Polecam Wam obejrzenie „Samotnego tanga Wiery Gran” – ocalmy ją od zapomnienia.
Recenzowała Magdalena Skowrońska
Wiera Gran – Agnieszka Bała
Władysław Szpilman – Michał Roemer
Scenografia: Aga Pinkosz
Scenariusz: Tanya Segal i Agnieszka Bała
Reżyseria: Rabin Tanya Segal
Muzyka: Michal Pal’ko
Produkcja: Teatr Żydowski w Krakowie – Teatr Midraszowy
Organizator: Beit Kraków
Scena: Żydowskie Muzeum Galicja, ul. Dajwór 18