Niektórzy mówią o Skubasie jako o „artystycznym łobuzie”, „zadziornym, nieokrzesanym i niepokornym”. Jednak słysząc płynącą ze sceny „Kołysankę” (dedykowaną dla małoletniego syna), która również pojawiała się podczas koncertu w krakowskim Klubie Studio, doprawdy trudno dojść do takich wniosków. Ale jeszcze trudniej „oderwać ucho” od lecących dźwięków.
Koncerty Skubasa to połączenie specyficznego melancholijnego klimatu z bardziej mocniejszymi rytmami i treściami. Nie ma tutaj zbędnego hałasu, przerostu treści czy formy. Są po prostu pulsujące rytmy, wyraziste słowa i dający się wyczuć talent i charyzma wokalisty. Bo też Skubas na nikogo nie pozuje i nikogo nie próbuje przekupić, nawet jeśli raz po raz odzywają się głosy o zaśpiewaniu najbardziej znanego utworu „Nie mam dla Ciebie miłości”.
Podczas koncertu w Klubie Studio można było usłyszeć wiele zróżnicowanych utworów, któ-re pochodziły zarówno z pierwszej, jak i z drugiej płyty. Artysta wraz z zespołem przypomnieli o takich kawałkach, jak: „Nie pytaj”, „Mgła” czy „Plac Zbawiciela”. Były momenty przepełnione spokojem, wtłaczające nas w refleksyjny nastrój, przeplatane elektryzującymi, w warstwie tekstowej często wypełnionymi żalem, utwory. Jak choćby w tym, kiedy śpiewa w utworze „Diabeł”:
„Mieszka we mnie diabeł
Uparcie chowa się w gniewie
Na łańcuchu jak psa
Prowadzi daleko od Ciebie
Wyrwij go ze mnie
Wyrwij i zabij
Uwolnij nas
Albo nas zabij”
Co charakterystyczne dla tego wokalisty, starał się nawiązać więź ze swoimi słuchaczami. Widownia śpiewała wraz z nim, a często za niego (znalazły się i „szatańskie głosy”, które przebijały nawet głos z mikrofonu). Przy zakończeniu koncertu, powrót Skubasa na scenę następował aż trzy razy, co tylko uzasadnia, że odbiorcy piosenek wokalisty wcale nie chcą się z nim rozstawać, a wręcz przeciwnie, a i on sam czerpał radość z obcowania z krakowską publicznością. Jednak kiedyś wieczór 13. musiał się skończyć, niestety.
Alicja Wielgus
Skubas, Klub Studio