W mikołajkowy wieczór, 6 grudnia w studenckim klubie Żaczek wystąpił multiinstrumentalista Krzysztof Zalewski. Jak zwykle artysta zgromadził szeroką publiczność fanów, którzy wykupywali bilety na jego koncert do ostatniej sztuki jeszcze tego samego dnia. Mogliśmy się spodziewać, że jego występ standardowo będzie fantastyczną rozrywką i okazją do rockowej fiesty.
Zalewski zaprezentował nie tylko najsłynniejsze przeboje („Jaśniej”), ale zaskoczył publiczność, wykonując utwory ze swojej najnowszej płyty, której premiery możemy oczekiwać w najbliższym czasie. Pełen energii i entuzjazmu młody wokalista ożywił widownię i zachęcał do wspólnego śpiewu i czynnego uczestnictwa w produkcji jego muzyki na żywo. Najlepsze bowiem w występach artysty jest kreacyjny spektakl, który urządza za pomocą używanych przez siebie instrumentów. Nagrywane bezpośrednio ze sceny dźwięki, które powtarzane w różnorodnych kombinacjach tworzą podkład dla utworu zaciekawiają i dają Zalewskiemu twórczą przewagę nad innymi młodymi kompozytorami.
Jak sam tytuł koncertu (Solo act) zapowiada, artysta doskonale radził sobie na scenie samemu, potrafiąc skomponować dla siebie niesamowitą oprawę muzyczną. Klawisze, gitara i ostry głos naprzemiennie mieszane ze sobą w celu stworzenia zapadającej na długo w pamięć piosenki – to elementy charakteryzujące styl Zalewskiego.
Publiczność (w dużej mierze składająca się z rozentuzjazmowanych wielbicielek) tańczyła na parkiecie, w szaleństwie unosząc do góry ręce i klaszcząc.
Zabawa w Żaczku trwała na całego, Krzysztof Zalewski stał się krakowskim Mikołajem, który przyniósł fanom muzyczny prezent w postaci niezapomnianego występu.
W zaciekawieniu czekam tymczasem na najnowsze wydawnictwo artysty i kolejne koncerty, promujące świeży krążek.