Jaka jest najtragiczniejsza literacka postać? Bardzo możliwe, że Lejzorek Rojtszwaniec, a już z całą pewnością jest on bohaterem, który ukazuje, jak z pokorą i humorem można znosić swój los.
Lejzorek Rojtszwaniec, to główna i zarazem tytułowa postać powieści Ilji Erenburga „Burzliwe życie Lejzorka Rojtszwańca”. 12 grudnia w ICE Kraków mogliśmy zobaczyć spektakl wystawiony w oparciu o tekst powieści, przez Stowarzyszenie Teatralne Badów. Wydarzenie było częścią targów Terra Madre Slow Food Festival Central Europe. Przejdźmy teraz do kwestii fabularnych przedstawienia. Kiedy poznajemy Lejzorka Rojtszwańca, cieszy się on stosunkowo spokojnym życiem, wiodąc swoją egzystencję, jako krawiec mężczyźniany w Homlu. Nie trwa to jednak zbyt długo, jego spokojny żywot zostaje zakłócony za sprawą westchnięcia – politycznie niepoprawnego westchnięcia, należy dodać. I to właśnie od owego westchnięcia, rozpoczynają się przygody krawca o dość małych gabarytach. Popada on bowiem w niełaskę losu i zmuszony jest tułać się od kraju do kraju. Wędrówek i przygód mógłby mu pozazdrościć sam wojak Szwejk. Choć nie zawsze należą one do najprzyjemniejszych.
Nie bez przyczyny, tytuł powieści określa życie Lejzorka, jako burzliwe. W swych licznych podróżach krawiec z Homla doświadcza szczęścia tylko chwilowo. Pada ofiarą systemu oraz ludzi. Tym sposobem będzie rozmnażał króliki bez posiadania parki, reklamował tran za sucharka i dwie szklanki mleka dzienne, czy udawał chorą małpę w cyrku. Przemierzając Moskwę, Warszawę, Królewiec, Paryż i Palestynę, dozna nareszcie zasłużonego ukojenia w ramionach śmierci. Wcześniej jednak zwiedzi liczne więzienia w wymienionych krajach.
W rolach głównych obsadzono Joannę Fidler, jako postać tytułową oraz Pawła Pabisiaka, który wciela się w taką ilość postaci, iż nie sposób je wszystkie wymienić. Swoich przemian aktor dokonuje zmianą w zachowaniu, a niekiedy także dodatkowym atrybutem w postaci szala, czy parasolki. Obsadzony dość przekornie duet, sprawdza się świetnie. Joanna Fidler, jako Lejzorek, bez trudu bywa pełna wiary, a innym razem zwątpienia, wygłaszając monologi, którym blisko do filozoficznych. Brawurowo wypada także Paweł Pabisiak, który śmieszy za sprawą stworzonych przez siebie kreacji pełnych groteski. Tło dla ogrywanych wydarzeń, pomimo zmiany miejsc i czasu, bywa praktycznie niezmienne. Aktorzy korzystają z dwupoziomowego podestu, który bywa im sceną, na której występuje aktorka, albo i witryną aptekarską. „Burzliwe życie Lejzorka Rojtszwańca” w wykonaniu Pawła Pabisiaka i Joanny Fidler zachwyca nie tylko aktorstwem, ale i komizmem słownym i sytuacyjnym. Nawet, jeśli w ostatecznym rozrachunku, opowiedzianej historii tak naprawdę dość daleko do wesołej.
Recenzowała: Monika Matura
BURZLIWE ŻYCIE LEJZORKA ROJTSZWAŃCA według powieści Ilji Erenburga
PRZEDSTAWIENIE Stowarzyszenia Teatralnego Badów
ADAPTACJA I REŻYSERIA: Piotr Bikont
WYSTEPUJĄ: Joanna Fidler i Paweł Pabisiak
SCENOGRAFIA I KOSTIUMY: Zuzanna Markiewicz
ŚWIATŁO I DŹWIĘK: Kornel Luczek