„Lot nad kukułczym gniazdem” jako powieść Kena Keseya i film Milosa Formana został już zaetykietowany mianem kultowego. Nie ma się co zatem dziwić, że jak tylko zaczynają go grać na deskach Teatru Bagatela, widzowie tłumnie gromadzą się na to wydarzenie.
Spektakl odbył się na Sali przy ul. Sarego w Krakowie. Jest ona niewielka, odległość widzów od aktorów grających na scenie oscylowała niekiedy do pół metra. Należy przyznać tu tez dodatkowy punkt za scenografie – łóżka, krzesła, pokój pielęgniarski, kraty w drzwiach. Nie było wątpliwości, iż jest się na oddziale kliniki psychiatrycznej lat 70-tych.
Trzeba zaznaczyć jednak, że wersja Ingmara Villqista może zaskoczyć – zwłaszcza zagorzałych fanów powieści i filmu. Zmiany wprowadzone do spektaklu są niespodziewane, ale niektóre bardzo oryginalne. Ciekawym pomysłem było wprowadzenie wykładu, którego siostra Ratched (Urszula Grabowska) udziela stażystom – czyli widzom. Dotyczył on historii zabiegów lobotomii. Podczas niego na ekranach telewizorów pojawiały się drastyczne, autentyczne materiały filmowe. Wykład ten uzmysławiał widowni, ale także bohaterom, o co tak naprawdę toczy się walka z oddziałową i co w rzeczywistości grozi im, jeśli ją przegrają. Innym ciekawym zabiegiem było wprowadzenie metafory elektrowstrząsów przedstawionych jako lot na księżyc – zamiast w kaftan bezpieczeństwa McMurphy (Michał Kościuk) i Wódz (Dariusz Starczewski) zostali ubrani w kombinezony astronautów i wyprowadzeni przez sanitariusza. Reszta „lotu” przebiegała już na ekranach telewizorów. Warta jest też uwagi wypowiedź Hardinga (Paweł Sanakiewicz) o kicających królikach – sam uważał siebie za jednego, kazał również kicać kolegom z oddziału. Tylko McMurphy uważał to za przejaw jego szaleństwa. Metafora ta również wydaje się być istotna w odbiorze całego widowiska – pacjenci jako białe króliczki w ekosystemie, od którego są uzależnieni, ale który nie jest dla nich dobry. Ma to znaczenie, ponieważ w połowie spektaklu pojawił się Czarny Królik – którego postać była bardzo intrygująca – jedni go widzeli, inni nie. Był to zatem objaw obłędu – czarna wizja, złe, samobójcze myśli, które nachodziły poszczególnych bohaterów. Kiedy Billy Babbit (Kosma Szyman) popełnił samobójstwo – założył właśnie maskę czarnego królika, był dalej obecny na scenie, jednak pozostawał niewidoczny dla reszty bohaterów. Kolejnym wartym uwagi jest element scenografii – rośliny. Było ich pełno na scenie. Szybko jednak okazało się, że nie była to tylko część scenerii – ale aktorzy – pacjenci. Ci, którzy nie kontaktowali już z rzeczywistością, dla których nie było już nadziei. Każda roślina miała do siebie przyczepione imię (później z taką samą kartką na scenie pojawił się McMurphy). Jedna z nich okazała się być Cheswickiem (postacią dość barwną w filmowej i powieściowej wersji, tu zdegradowaną do kwiatka w doniczce).
Bardzo dobra gra aktorska, pozwoliła widzom wejść w świat przedstawiony. Aktorzy wizualnie zostali doskonale dopasowani do osobowości swych ról. Głównie wyróżnić tu należy Pawła Sanakiewicza w roli Hardinga. Widać było w jego postaci to pomieszanie, którego brakowało u innych, a mianowicie to, że był inteligentny, ale przez wszystko co już przeszedł na oddziale, nie potrafił być do końca normalnym. Perfekcyjnie do swojej postaci dobrany został także Kosma Szyman (rola Billiego Babbita). Jedynym minusem było zbyt rzadkie jąkanie się – czasem się jąkał, przeważnie jednak mówił świetną dykcją. Może to ze względu na brak czasu (spektakl trwał ponad 3 h) okrojone zostały jego wypowiedzi właśnie o to charakterystyczne jąkanie? W roli Martiniego wystąpił Przemysław Branny. Też miał nie łatwy orzech do zgryzienia – Martini był chyba najbardziej „ześwirowany” ze świrów – co więcej cierpiał na nerwice. W spektaklu został przedstawiony jako bardzo spokojny przez większość czasu. Jeśli natomiast chodzi o siostrę Ratched – Urszula Grabowska trudno mieć większe zastrzeżenia. Pasowała wyglądem, protekcjonalnym tonem głosu. Jedyne czego brakowało to (przede wszystkim) stroju pielęgniarki i czepka pielęgniarskiego (który w powieści miał znaczenie symboliczne). Jednocześnie momentami miało się wrażenie, że siostra Ratched wykazuje za dużo emocji, zbyt często pojawia się na jej twarzy poirytowanie, brakowało tego zimna i wyrachowania, które płynie z filmowej wersji. Jeśli natomiast chodzi o główną postać – Randle’a Patricka McMurphy’ego graną przez Michała Kościuka – to nie można tu niczego zarzucić: profesjonalna gra aktorska, pretensjonalność na twarzy i ordynarność w gestach i słownictwie. Po prostu cały Randle. Wszelkie porównywanie do Jacka Nicholsona byłoby w tym przypadku niesprawiedliwe. Nicholson jako znakomity aktor, wykreował postać, która na zawsze podbiła nasze serca, ale czy to znaczy, że nie można tej roli zagrać w inny sposób?
Jedynym minusem wersji reżysera Ingmara Villqista jest zasadnicza zmiana zakończenia, która wynikała z przekształcenia scenariusza. Chodzi tu mianowicie o wagę roli Wodza Bromdena. W roli tej wystąpił Dariusz Starczewski. Pełnił również, jak w książce, funkcje narratora. Mimo wszystko jednak, nie została ukazana przyjaźń jaka narodziła się między nim a McMurphym. Na końcu też nie zabija on przyjaciela i nie ucieka, jak to miało miejsce w książce i filmie, przez co wymowa sztuki nie tylko jest mniej wzruszająca, ale traci troszkę sens. Jakby zastanowić się nad tytułem – „One Flew Over Cuckoo’ Nest” (dosł. Ten, który przeleciał nad kukułczym gniazdem) – to tym, do którego się on odnosi, okazuje się być ostatecznie właśnie wódz. Miano to nadawała mu właśnie ucieczka ze szpitala („Cuckoo’ Nest” – kukułczego gniazda). Tu niestety został przedstawiony jako niemowa, która najprawdopodobniej do śmierci pozostanie w zakładzie. Natomiast Randle pozbawiony Wodza – przyjaciela, nie zostanie zabity, tylko przez wiele lat będzie żył jako „ludzio-roślina”.
Autor recenzji: Karolina Orlecka
Reżyser: Ingmar Villqist
Siostra Dyżurna: Joanna Jaworska
Czarny Królik: * * *
Tłumaczenie: Bronisław Zieliński
Reżyseria / scenografia / opracowanie tekstu: Ingmar VillqistKostiumy
Asystent scenografa: Agata Stańczyk
Muzyka: Paweł Betley
Projekcje: Dawid Kozłowski
Reżyseria świateł: Marek Oleniacz
Asystent reżysera / inspicjent / sufler: Joanna Jaworska
Obsada: Michał Kościuk, Urszula Grabowska, Dariusz Starczewski, Sławomir Sośnierz, Kosma Szyman, Paweł Sanakiewicz, Jakub Bohosiewicz, Przemysław Branny, Angelika Kurowska, Anna Branny, Patryk Kośnicki, Ewelina Starejki, Karolina Chapko, Piotr Różański, Tomasz Piotrwoski
Data premiery: 29.01.2015 r.
Obejrzane dzięki uprzejmości: Teatr Bagatela