Młody dziennikarz New York Timesa wyjeżdża do Francji by zrobić pierwszy w swoim życiu poważnym materiał – wywiad z francuskim katem. Doskonale znam to uczycie, to zdenerwowanie, ten dreszczyk emocji. Steven wiedział, że to jego szansa. Każdy dziennikarz to wie i zdaje sobie sprawę, że jedyne co może pokrzyżować plany w osiągnięciu sukcesu, kiedy temat wydaje się być idealną bombą dla czytelnika to… własny pomysł na tekst samego bohatera.
Stary, emerytowany kat z Paryża, który w swoim życiu zgilotynował 395 nieszczęśników miał ten plan. Był niecny i nieprzewidywalny. Młody pismak nawet nie spodziewał się, że zamiast naładowanej „mięsem”, krwawej opowiastki, łatwej rozrywki dla gawiedzi jego materiał zmieni się… diametralnie.
Jaki tekst napisze dziennikarz po spotkaniu z na pierwszy rzut oka niegroźnym Jakobem, wieloletnim katem z Paryża? Jakie „smaczki” z życia państwowego mordercy opowie mu staruszek i czy wszyscy wyjdą z tej historii cało dowiedzie się tylko czytając książkę „Mędrzec kaźni”. A naprawdę warto! Niezwykle szybko fabuła budowana wokół małych tajemnic, szybkich, krótkich zdań urywanych niczym ostatnie oddechy skazańca prowadzonego pod nóż gilotyny, dynamiczne zmiany sytuacji. To wszystko buduje piramidę napięcia, która rośnie i rośnie by w końcu z wysokości niewiele ponad dwóch metrów runąć w dół i ściąć wszystkie niedopowiedzenia jednym, szybkim ruchem zimnego, stalowego ostrza.
Doskonała, filozoficzna, ale i bardzo przyziemna lektura, która zmusza do zastanowienia nad cywilizowanym wymierzaniem sprawiedliwości, nad odpowiedzialnością za przelaną krew, jeśli nawet sami nie mamy jej na rękach. Dyskusja nad współwiną i współodpowiedzialnością. Rewelacyjna i głęboka. Po prostu trzeba to przeczytać. Polecam gorąco!
Autor recenzji: Marzena Rogozik
Tytuł: Mędrzec kaźni
Autor: Tomasz Kowalski
Wydawnictwo: MG
Data premiery: 17.02.2016