
Spektakl „Rodzeństwo (Ritter, Dene, Voss)” Krystiana Lupy w Narodowym Starym Teatrze nie jest przedstawieniem nowym. Wystawiony po raz pierwszy w 1996 roku, po wieloletniej przerwie wrócił na afisze i ponownie stara się zadać uniwersalne pytania nt. rozliczeń przeszłości i cierpień z powodu niezrealizowanych marzeń.
Krystian Lupa w swojej twórczości często sięga po dorobek Thomasa Bernharda, który stanowi obiekt jego głównych fascynacji kondycją ludzką. Przedmiotem spektaklu „Rodzeństwo (Ritter, Dene, Voss)”, jednego z pierwszych interpretacji dzieła Bernharda, jest konstrukcja wciągająca widza w „psychoterapię” tytułowego rodzeństwa. Bohaterowie, będąc dorosłymi, pozornie samodzielnymi jednostkami, walczą ze swoimi demonami przeszłości lub teraźniejszości.
Scenografia spektaklu nawiązuje do klasycznych wzorców teatru, opartych na dokładnym przedstawieniu realiów. Widzimy więc salon mieszkania rodem z XIX wieku. Przestrzeń, w której rozgrywają się losy bohaterów, jest jednak symbolicznie odizolowana od rzeczywistości sztuki oraz od widowni. Mieszkanie jest oświetlane przez przeszklony sufit, okna są zamknięte w trakcie słonecznego dnia, mieszkanie otacza czerwona, świetlista rama, a scena posiada wyraźnie zakreśloną granicę w postaci naprężonej cienkiej czerwonej nitki. Wszystko to nie pozwala bohaterom wyjść poza gęstwinę problemów, z jakimi muszą się mierzyć, a widzom pogłębić odczucia wyobcowania.
Historię rozpoczynają kulisy przygotowań dwóch sióstr Ritter i Dene na przyjazd swojego brata Vossa (biografia Ludwika Wittgensteina), który tymczasowo przebywał w zakładzie psychiatrycznym. W trakcie rozmowy poznajemy sytuację rodzeństwa, piętno jakie odcisnęła na nich relacja z rodzicami, teatr, który prowadzą, oraz centralną postać Ludwika, genialnego logika z silnymi zaburzeniami psychicznymi. Ludwik-filozof to bezpośrednie nawiązanie do życiorysu Ludwika Wittgensteina. Rodzeństwo dzięki zgromadzonemu przez rodziców majątkowi nie musi troszczyć się o swój byt, mogąc oddawać się sporadycznej grze w teatrze czy pisaniu swoistego opus magnum w dziedzinie logiki. Te czynności nie stanowią jednak meritum akcji, są jedynie przykrywką dla prawdziwych problemów implikujących ich decyzje życiowe.
Nie trzeba długo czekać na rozpoczęcie pseudoterapii – od pierwszych rozmów poznajemy wszystkie żale, obawy i pragnienia bohaterów. Zazdrosne kłótnie sióstr o Ludwika i apatyczne kłótnie Ludwika o wszystko wywlekają historię rodziny, której członkowie patrzą na postaci z ram obrazów wiszących w całym pomieszczeniu. Każde z nich jest obarczone przywiązaniem do rodziny. Jedynie Ludwikowi udaje się częściowo zapomnieć o przykrym dziedzictwie, jednak chwilowy powrót do domu przywołuje wszystkie demony. Krytyka ojca i wpojone poczucie wyjątkowości, szczególnej misji do spełnienia spowodowały stałą, niespełnioną ambicję sprostania oczekiwaniom przy jednoczesnej nienawiści rodzica i całej rodziny.
,,Rodzeństwo” w interpretacji Lupy stanowi doskonałe połączenie. Reżyser niezwykle głęboko odczytuje tekst pisany i potrafi, przy pomocy znakomitych aktorów, zamienić go na tekst odczuwany. Sztuka pokazuje uniwersalne zagrożenie w postaci mentalnej niedojrzałości bohaterów, którzy nie potrafią żyć samodzielnie, podejmując swoje decyzję w oparciu o samoświadomość dziecka. Niezwykłe ukazanie jak dobrobyt może stać się niewolnictwem, posłuszeństwo sióstr drogą życiową a wolność brata więzieniem. Tak silna dawka naturalizmu i terapii nie może pozostawić widza obojętnym na akcję, która jak to w spektaklach Lupy, rozgrywa się w psychice.
Czy wznowiony spektakl nadal pozostaje autentyczny i potrzebny? Zdecydowanie tak. Aktorzy Małgorzata Hajewska-Krzysztofik, Agnieszka Mandat i Piotr Skiba doskonale sprawują się w rolach po latach przerwy. Należy przyznać, że fakt, iż są znacznie starsi niż w dniu premiery, sprawia, że ich gra nabiera nowego wymiaru. Widz nie ma żadnego problemu z odbiorem akcji jako naprawdę autentycznej, niektóre sceny wydają się nawet bardziej komiczne – „stare dzieci” kłócące się i śmiejące lepiej podkreślają wymowę sztuki. Nie można nie wspomnieć także o odbiorze samej widowni. Niektóre reakcje śmiechu w momentach napięcia pozwalają zaryzykować stwierdzenie, że część odbiorców pomyliła ul. Starowiślną z ul. Karmelicką. Trudno ocenić odbiór widowni 3 czy 20 lat temu, lecz pojawia się obawa, że teatr już nie kształtuje widza tak, jak by chciał.
Autor recenzji: Patryk Nalepka
Narodowy Stary Teatr
Rodzeństwo (Ritter, Dene, Voss)
Reżyseria: Krystian Lupa
Przekład: Jacek S. Buras
Obsada: Agnieszka Mandat, Małgorzata Hajewska-Krzysztofik, Piotr Skiba
Scenografia: Krystian Lupa
Muzyka: Jacek Ostaszewski
Inspicjent / sufler: Zbigniew S. Kaleta
Premiera: 19.10.1996
Spektakl obejrzany dzięki uprzejmości Narodowemu Staremu Teatrowi