Tragiczne życie Marii Stuart służyło wielu twórcom za inspirację. Pośród nich znaleźli się między innymi Friedrich Schiller oraz Juliusz Słowacki, którzy poświęcili jej swoje dramaty. Na podstawie dzieła tego pierwszego, studenci krakowskiej PWST wystawili spektakl dyplomowy.
Akcja dramatu to kilka dni podczas, których przyjdzie nam obserwować losy królowej Szkotów uwięzionej w zamku i oczekującej na werdykt sądu. Szkocka monarchini oskarżona została bowiem o udział w spisku na życie królowej Elżbiety. Podobnie, jak w przypadku dramatu i tutaj odegranym postaciom daleko do jednoznacznych. Żadnej z nich nie możemy nazwać w pełni moralnej, podobnie rzecz ma się w przypadku ich motywacji. Wiele razy zadamy sobie pytanie o to, co tak naprawdę kieruje bohaterami, niejednokrotnie ich czyny bywają bowiem sprzeczne ze słowami. Każda z nich zdaje się grać w swoją grę. Czasami bohaterowie wzbudzą w nas uznanie i sympatię, a już za chwilę odczujemy lekkie zakłopotanie w efekcie ich czynów.
Główne filary sztuki stanowią postaci królowej Elżbiety (Agnieszka Bielecka) oraz tytułowej Marii Stuart (Sylwia Gola). Ich wzajemne zmagania oraz sylwetki. Zdawać mogłoby się, że różni je wiele, łączy jednak chęć władzy i ambicje. Ostatecznie ich starcie nie jest podszyte jednak wyłącznie pobudkami politycznymi, gdzieś tam sporo w nich również wzajemnej niechęci, na granicy z nienawiścią i zazdrości. Poczynania poszczególnych jednostek uświadamiają nam, że granica poza którą nie można się już cofnąć w swych poczynaniach, jest cienka. Gdzieś tam trudno już się wycofać i trzeba ślepo w to brnąć, nawet gdy się nie chce. Nie ma też na kogo zrzucić odpowiedzialności za nasze czyny. Jednocześnie obrazy monarchiń oraz ich otoczenia, uświadamiają nam, że są one w znacznej mierze po prostu ludźmi. Wszystko sprowadza się tu również do pobudek, które kierują głową państwa ze względu na zapewnienie dobra państwu, a tymi, które stanowią najzwyczajniej w świecie odbicie ludzkich porachunków. Zdaje się, że Elżbieta próbuje z jednej strony zachować twarz, przypodobać się ludowi oraz zachować władzę, a z drugiej strony, że kierują nią osobiste zażyłości. Czy nie przypomina to realiów władzy obecnych na scenie również dzisiaj?
„Maria Stuart” to również spektakl o sile, którą trzeba mieć by udźwignąć władzę oraz związanej z nią odpowiedzialności. Pomimo wielu przywilejów, jakie bez wątpienia niesie ze sobą korona, jest ona także pewnego rodzaju ciężarem, który może człowieka zniszczyć. A, że łatwo się zgubić, to widać w dramacie, chociażby za sprawą przyjaciół, którzy tak naprawdę pragną jedynie własnych korzyści. I tak, początkowa pewność Elżbiety zostaje zastąpiona przez zwątpienie, ale jest już za późno i można jedynie próbować, że szuka się winnego.
W zapowiedzi spektaklu przeczytać możemy o próbie dostrzeżenia mechanizmów władzy oraz sposobów podejmowania decyzji. Te kwestie w pełni udały się grupie młodych studentów pod dowództwem Szymona Kaczmarka.
Autor tekstu: Monika Matura
Tytuł: Maria Stuart
Friedrich Schiller
Reżyseria i światło: Szymon Kaczmarek
Scenografia i kostiumy: Kaja Migdałek
Obsada:
WERONIKA BARTOLD – William Davison
KAROL BERNACKI – Mortimer
AGNIESZKA BIELECKA – Elżbieta, królowa Anglii
KONRAD CICHOŃ – Robert Dudley, hrabia Leicester
SYLWIA GOLA – Maria Stuart, królowa Szkocji
FILIP JASIK – Amias Paulet
STEPHANIE JASKOT – George Talbot, hrabia Shrewsbury
KAROLINA KUKLIŃSKA – Hanna Kennedy
MATEUSZ KWIECIEŃ – Hrabia Aubespine
MATEUSZ MARCZYDŁO – Wilhelm Cecil, hrabia Burleigh
Miejsce: Państwowa Wyższa Szkoła Teatralna im. Ludwika Solskiego w Krakowie
Data premiery: 5 marca 2016 roku