W ramach Krakowskiego Festiwalu Filmowego mieliśmy okazję zapoznać się z bogatą twórczością Marcela Łozińskiego. Jednym z filmów był dokument „Świadkowie”, niezwykłe świadectwo naszej powojennej historii.
30 czerwca 1946 roku – to data dziś już zapomniana przez mieszkańców Kielc i wielu obywateli Polski. Nie jest łatwo pamiętać a jeszcze trudniej chcieć poznać historię, która pokazuje nas w innym świetle, z bardziej ludzkiej a mniej podręcznikowej strony. Właśnie to dziedzictwo pamięci o pogromie kieleckim przedstawił Marcel Łoziński w swoim dokumencie, relacji świadków nie tak odległych wydarzeń.
Autor dobrał świadków zdarzeń wg. proporcji tego jak oceniają oni historię tamtych dni. Osoby bardziej i mniej usprawiedliwiające mają jednak jedną wspólną cechę – przedstawiają tę tragedie niezwykle obrazowo. Nie jest tym samym trudno wyobrazić sobie szał tłumu podążającego ulicami miasta i szukającego Żydów, rzekomych zabójców chrześcijańskich dzieci.
Z każdym opisem tych zdarzeń nabywamy pełniejszego obrazu tych czasów. Rok 1946 to pozorny spokój – nie milkną echa wojny, strach i nienawiść do każdego wroga wypełniają umysły członków wszystkich społeczności. Pojawiająca się iskra w hodowanych od wieków przekonaniach, że Żydzi używają krwi chrześcijańskiej do rytuałów wywołuje tragiczne skutki.
Autor oddając głos świadkom nie podejmuje tematu rzeczywistych przyczyn pogłosek. Do dziś istnieje wiele teorii, że spowodowane zostały przez komunistyczny reżim w celu odwróceniu uwagi od sfałszowanego referendum. Mimo wszystko prowokacja padła na podatny grunt.
Trudno jest opisywać historie śmierci 42 osób, okrutnego traktowania porównanego przez jednego ze świadków, byłego więźnia Auschwitz do metod niemieckich. Wyłania się z tego jedna konkluzja. Zło znajduje się w każdym człowieku i w korzystnych okolicznościach może się ujawnić z niezwykłą mocą. Potrzeba zatem wielkiej uwagi i troski o to jak nasze obawy mogą przełożyć się na czyny w nie tak niemożliwych okolicznościach.
Autor recenzji: Patryk Nalepka