Sowę czytywałam bardzo dawno temu i po „Cierpkości wiśni” miałam jej na jakiś czas dosyć. Do momentu, aż w moje ręce wpadła jej nowość „Tymczasem”. Pierwsze wrażenie? Autorka wydoroślała i zaprowadziła nas do świata, w którym żyją dzisiejsi 30-40 latkowie. W pędzie, w biegu, w butach na wysokim obcasie i z papierosem w ustach przemierzają ulice w poszukiwaniu szybkiego życia i feelingu. Taka jest Monique, główna bohaterka, która jak sama mówi życiową połówkę ma już za sobą, a przed niespłacone kredyty i odcięty prąd w kawalerce, który jest tutaj impulsem do zmiany.
Przed laty wzięta stylistka gwiazd i osobowości ze szklanego ekranu, a dzisiaj? Za 50zł doradzi jaki kolor szalika dobrać na Wszystkich Świętych, a jak grube rajstopy można nałożyć na kolację wigilijną. Wychowała się w Bukowinie Tatrzańskiej, w domu góralskim, chociaż tak naprawdę jej rodzice wcale nie są gorolami od pokoleń. Nastawiona od małego na sukces, wyjechała żeby studiować architekturę, ale gdy nie zdaje egzaminów, rodzice wysyłają ją do wuja Augusta. Ten pomaga jej w chwilach zwątpienia, uczy dobrych manier i kultury, obycia w świecie. Załatwia mieszkanie u swojego przyjaciela w Paryżu i Monika zaczyna nowy etap w swoim życiu. Studia w paryskiej szkole mody. Wraca do Warszawy i życie stolicy tak bardzo wciąga, że zapomina o bożym świecie. Zapomina też o wuju, któremu tak wiele zawdzięcza. Życie jednak nie zawsze jest tak kolorowe jak w telewizji, Monique odpadają zlecenia, traci swój program, narzeczony Konrad wyjeżdża na medytacyjne meetingi, a jej odcinają prąd w mieszkaniu. Pieniądze się kończą, alkoholu też zaczyna brakować, wuj nie odbiera telefonów i Monique decyduje się wyjechać do Krakowa. Co zastaje w pokrytym smogiem mieście Królów Polskich? Rozczarowanie. Wuj zaginął, Kraków zmienił się nie do poznania, ludzie jacyś obojętni i mało rozmowni, a sama Monika nie może się do końca odnaleźć w mieszkaniu dawnego kochanka – Aleksa.
W jej życiu niespodziewanie pojawia się Brzytwa, znajoma Aleksa i dziewczyny razem zaczynają rozwiązywać zagadkę zaginięcia, a jak się później okaże śmierci Augusta. Bohaterka na nowo odczytuje wujkowe mądrości, powracając do ich rozmów sprzed lat. Musi skonfrontować się z obecną rzeczywistością, ze swoimi lękami, bolączkami i największym problemem – brakiem asertywności i niechęci w podejmowaniu najważniejszych życiowych decyzji. W Krakowie Monika powróci do siebie sprzed lat, do dziewczyny, która chłonęła życie całą sobą, do lekcji z wujem, spacerów po bulwarach, legendarnych barach i zakątkach Krakowa. Będzie musiała zmierzyć się z teraźniejszością i zadecydować po raz pierwszy w życiu sama – czy jej „tymczasem” dobiegło już końca?
Nie chcę zdradzać zakończenia, niech skusi was to, że akcja rozgrywa się w Krakowie, że możecie się utożsamiać z główną bohaterką i razem z nią zadawać sobie pytania i nie otrzymywać satysfakcjonujących odpowiedzi. Rozwikłacie zagadkę zniknięcia wuja i kotki Zuzi, pozbędziecie się „dziadostwa” a może i pozbędziecie się życiowej prowizorki i zaczniecie żyć na poważnie?
Czyta się ją z dużą przyjemnością, to bardzo prosta książka ale niekoniecznie o tych najprostszych sprawach.
Autor recenzji: Karolina Futyma
Tytuł: „Tymczasem”
Autor: Izabela Sowa
Wydawnictwo: Znak literanova
Data premiery: 2016