Dnia 17 grudnia 2016 roku, na wschód od Chicago, w jednym z tajemniczych zaułków miasta pogrążonego w cieniu wzgórza wawelskiego, zdarzyło się coś, co na zawsze odmieniło bieg historii. Otóż, świadkowie tego jakże spektakularnego incydentu przenieśli się do lat dwudziestych ubiegłego stulecia, by móc doświadczyć tego, czego żaden z nich nie pamięta, nie chce pamiętać i pamiętać nie może… Whiskey, kobiety, taniec i śpiew bez granic, gorsetów i prohibicji zagościły w repertuarze Teatru VIS a VIS, w kameralnym gronie osób wtajemniczonych, które przy dźwiękach amerykańskich jazzowych szlagierów wreszcie poznały prawdziwą historię zamachu na Ala Capone.
Pod spowitą ciemnością i dymem sceną, zaraz po kieliszku dobrego wina w barze, trudno odnaleźć oświetlony słabym blaskiem świeczki stolik. W oczekiwaniu na rozpoczęcie show, mogłam kontemplować otoczenie: sklepiony piwniczny sufit, galerię grafik na ścianach, drewniany hocker w centrum sceny, pianino oflankowane kinkietami imitującymi ciepłe światło. To właśnie gra świateł nadała krakowskiemu CHICAGO Live Music Club odpowiedni klimat amerykańskich klubów lat dwudziestych. W tle sceny projektor wyświetlał zdjęcie przypominające kadr z filmu noir. Gdy niemy zegar odmierzył czas, rozpoczęło się przedstawienie.
W warstwie muzycznej „CHICAGO BURLESQUE SHOW” okazało się ukłonem dla słynnego musicalu „Chicago”; nie brakło takich hitów, jak „All that jazz” czy „Funny Honey” w wykonaniu Iwony Karcz. Śpiew prezentowany był naprzemiennie z tańcem retro. Inscenizacja założyciela teatru VIS a VIS, Bartłomieja Piotrowskiego to prawdziwa burleska – uwodzicielski modern jazz w wykonaniu tancerki Natalii Radziszewskiej to uczta dla oczu nie tylko wielbicieli tego typu choreografii (brawa za piękne kostiumy nawiązujące do tych z czasów kwitnącej swobody obyczajów). Taniec nie był zbyt wulgarny ani przesadnie nasycony erotyzmem, za to według mnie wymagał sporej sprawności fizycznej.
Ale widowisko teatru VIS a VIS to nie tylko burleska z tańcem i śpiewem. Spektakl urozmaicony został opowieścią o życiu amerykańskich gangsterów czasów Ala Capone. Narrator (Jakub Palacz), ubrany w długi płaszcz i fedorę, zachrypniętym głosem odczytywał z Chicago Daily Journal potyczki głównego bohatera, nadając całemu przedstawieniu teatralny charakter. Stworzenie historii z akcją i fabułą na tle widowiskowego anturażu okazało się być interesującym pomysłem.
Spektakle kameralne mają pewną cechę charakterystyczną – niwelują dystans między aktorami a publicznością. Gdyby nie postać Narratora, pod wpływem nastroju pewnie zapomniałabym, że jestem na spektaklu teatralnym. Przechodzenie aktorów między stolikami, drobne błędy techniczne, miejsca dla widzów tuż przy scenie, nawiązywanie kontaktu wzrokowego i „puszczanie oczka” do widza – dzięki tym incydentom i zabiegom twórcy w pewnym sensie wywołali złudzenie autentyczności. Warto zobaczyć ten spektakl, jeśli tęskni się za klimatem lat dwudziestych znanych z fotografii, muzyki i amerykańskich filmów.
Autorka recenzji: Emilia Koszela
Teatr: VIS a VIS
Tytuł: „CHICAGO BURLESQUE SHOW”
Inscenizacja: Bartłomiej Piotrowski
Obsada: Iwona Karcz, Natalia Radziszewska, Jakub Palacz
Spektakl obejrzany dzięki uprzejmości Teatru VIS a VIS