
Przeszłości nie da się traktować wyłącznie jak „martwego ciężaru”, lecz trzeba uwzględnić pamięć, która stanowi ciężar zmarłych i wyrządzonych im krzywd. Stawiają oni wymagania wobec teraźniejszości. Hanna Arend, Korzenie totalitaryzmu Polskie obozy były doskonale zorganizowane i nadzorowane. Podlegały Ministerstwu Bezpieczeństwa Publicznego i Centralnemu Zarządowi Przemysłu Węglowego. Stworzono system. Obozy ciągnęły się przez całą nową Polskę. Zaadaptowano szereg podobozów Auschwitz a także wiele baraków w obozie zagłady Birkenau, podobozy Majdanka i Stutthofu. Obóz istniał także w centrum Warszawy. Prycze w miejscach gdzie dokonała się największa zbrodnia w historii ludzkości zapełniały się już kilka tygodni później nowymi więźniami, wrogami władzy ludowej.
W przypadku Auschwitz II – Birkenau było to ledwie kilka dni. „Gryzły nas te same wszy” wspomni, mieszkająca w Niemczech więźniarka powojennego Oświęcimia, Elisabeth Kuśnierz. Wzorcem dla nowej władzy były naturalnie radzieckie łagry i pod względem umieralności więźniów, zwłaszcza na Górnym Śląsku, udało się Polakom dorównać sowieckiej machinie stworzonej by miażdżyć ludzi na proch. Rządzący Polską w latach czterdziestych i pięćdziesiątych nie zatarli śladów po masakrach, masowych egzekucjach, torturach i uśmierceniu poprzez pracę ponad 60 tysięcy Niemców oraz obywateli innych narodowości, w tym Polaków – Żołnierzy Wyklętych.
Archiwum Główne Akt Nowych oraz Centralne Archiwum MSWiA pękają w szwach od danych na temat naszych obozów. Wciąż żyją ofiary, świadkowie i oprawcy.
O „polskich obozach koncentracyjnych” nie można mówić. Słowa te usłyszane z ust zagranicznych dziennikarzy, a nawet przywódców państw budzą w Polsce oburzenie. I słusznie, jeśli mówi się o obozach funkcjonujących w czasie II wojny światowej, stworzonych i nadzorowanych przez nazistów. Jednak polskie obozy istniały. Rolę oprawców odgrywali w nich Polacy. Tych obozów było w naszym kraju 207. Zostały przejęte po Niemcach i zaadaptowane przez nową władzę. Niewiele różniły się od tych nazistowskich. W nieludzkich warunkach pracowały i umierały tam tysiące ludzi. Niektóre funkcjonowały jedynie kilka miesięcy, inne nawet kilka lat. W tym okresie przewinęła się przez nie ogromna ilość osób: Niemców, Ślązaków, Żołnierzy Wyklętych oraz innych wrogów nowej władzy. Wielu więźniów nigdy już ich nie opuściło. Zostali pochowani w bezimiennych, zbiorowych mogiłach.
Dziś te miejsca są zapomniane, większość nie doczekała się żadnego upamiętnienia. Teren byłego obozu w Świętochłowicach – Zgodzie to ogródki działkowe. Miejsce odpoczynku i rekreacji. Tam gdzie znajdował się karcer, jest dziś piaskownica, w której bawią się dzieci.
Autor: Marek Łuszczyna
Tytuł: Mała wojna. Polskie obozy koncentracyjne
Premiera: 11 styczeń 2017
Materiały prasowe: Znak Horyzont