Premiera spektaklu w reżyserii Krzysztofa Niedźwiedzkiego miała miejsce w 2012 roku. Główne role gra czterech aktorów (Tadeusz Łomnicki, Jacek Buczyński, Maciej Słota, Paweł Rybak), scenografia jest oszczędna. Gdzie w „Komedii sensacyjnej” jest element komizmu, a gdzie sensacji? Humor został uwypuklony w warstwie tekstowej i w grze aktorów. Sensacja to przede wszystkim historia, w której stopniowo zatracają się bohaterowie, a którą widz może interpretować według własnego uznania.
Mnie spektakl pozwolił na to, bym wymyśliła swoją własną fabułę. Pierwsze wrażenie – scena z serialu lub czarnej komedii. Czterech mężczyzn-dobrych przyjaciół, którzy podczas corocznej wyprawy, na przykład, w góry, zgubili drogę i po perypetiach odnaleźli, dajmy na to, schronisko, w którym schowali się, by uratować żywot i przeczekać groźne zimowe warunki pogodowe. W oczekiwaniu na świt, mając do dyspozycji cztery krzesła, niewielki stolik, płaszcz i kapelusz, kilka szklanek wody oraz miskę fistaszków, bez kontaktu ze światem (utrudnione wykonywanie połączeń telefonicznych) i w obliczu nadciągającej nocy zimowej, musieli jakoś zorganizować sobie czas. Bez telewizji, samochodów, kobiet, alkoholu i innych używek, za to z całym arsenałem tematów do rozmowy, mistrzowskich łamigłówek słownych i dobrymi chęciami do filozoficznych dywagacji. Widz spektaklu cały czas obserwował tę samą przestrzeń, tych samych ludzi i przysłuchiwał się rozmowie, dzięki czemu mógł bliżej poznać bohaterów i nawet obdarzyć ich sympatią.
Rozmowa postaci jak najbardziej „kleiła się”, przypominała odbijanie piłeczki ping-pongowej podczas zażartej rozgrywki, jednak od czasu do czasu pojawiła się przerwa na reklamę, chwila refleksji, obmyślanie strategii, jednym słowem „rozkminy”. Widzowie już wiedzieli, że postaci upodobały sobie obsesyjne dzielenie włosa na czworo, maniakalne wracanie do wypowiedzianych słów i nadawanie nowych znaczeń zwykłym, codziennym rzeczom i zjawiskom. Na początku to było zabawne, dobrze znamy te polemiki sfrustrowanych mężczyzn, którzy nagle znaleźli się w sytuacji bez wyjścia. Z czasem jednak robi się niespokojnie. Pojawia się sensacyjna historia, którą mężczyźni podjęli, a która stopniowo zawładnęła ich umysłami. To już nie przypomina przyjacielskich potyczek słownych. Pojawia się agresja: krzyk, obelgi, plucie, rzucanie się po scenie, wrzaski, przekleństwa, rzucanie fistaszkami, dewastacja mebli i nieustający szum jakiejś paranoicznej, nonsensownej rozmowy. To już nie przypomina serialu komediowego. Da się odczuć, że coś jest nie tak – i rzeczywiście. Wśród bohaterów jest mężczyzna, który kontroluje bieg wydarzeń. Zidentyfikował się z otoczeniem, stał się taki sam jak jego towarzysze, by na końcu zdjąć z wieszaka kapelusz i długi płaszcz, odziać się i ostentacyjnie dać do zrozumienia, że jest on „jedynym normalnym wśród nienormalnych”.
Ale finał nic nie wniósł – w powietrzu nadal unosi się dym z papierosa i poszum skończonej rozmowy. Przedstawiony przez mężczyzn świat pełen sensacji i niedorzeczności nadal istnieje, zmienił się tylko wystrój. Te same problemy, te same rozmowy, emocje i chaos tworzą świat, w którym żyje każdy z nas. Każdy czasem musi zamknąć okna i drzwi, narobić bałaganu, skontrolować swoje poczynania i wykrzyczeć światu wszystkie jego absurdy.
Autorka recenzji: Emilia Koszela
Teatr: KTO
Tytuł: „Teatr telewizji. Komedia sensacyjna”
Tekst i reżyseria: Krzysztof Niedźwiedzki
Muzyka: Jerzy Zając
Obsada: Tadeusz Łomnicki, Jacek Buczyński, Maciej Słota, Paweł Rybak
Spektakl obejrzany dzięki uprzejmości Teatru KTO