„Mogło być inaczej” Johna Brooksa to wzruszająca opowieść o śmierci i bólu związanym ze stratą. To zbiór refleksji na temat nieodwracalnych konsekwencji i biologicznego determinizmu. Wreszcie – to po prostu wstrząsająca relacja kochającego ojca, opisującego specyficzną chorobę swojego nieżyjącego dziecka.
„Nie wiedzieliśmy, jak ją pocieszać ani jak chronić przed nią samą. Wyglądało to tak, jakby celowo odsuwała nas od siebie. A gdy podporządkowywaliśmy się temu, wpadała w panikę ze strachu, że zostanie sama. Mimo to cały czas odpychała wszystko i wszystkich i próbowała sobie radzić sama z tymi napadami. Tak właśnie rozwiązywała swoje problem.
Nigdy wcześniej nie widziałem równie toksycznej mieszanki gniewu i rozpaczy u trzyletniego dziecka. I nie potrafiłem temu zaradzić.”
John Brooks – autor i książkowy narrator – wraz ze swą małżonką Eriką po wielu latach nieudanych prób założenia rodziny, zdecydowali się na adopcję dziecka. Ich córką została czternastomiesięczna dziewczynka z Polski, której nadali imię Casey. Z początku wszystko układało się jak w bajce. Bieg wydarzeń zaczął się odwracać w momencie, kiedy Casey zaczęła dorastać. Rodzice zaobserwowali u niej wówczas objawy poważnych zaburzeń emocjonalnych – niespodziewane skoki nastroju, pogłębiającą się depresję. Próbowali z całych sił poznać przyczynę pogorszającego się stanu swojej córki – zwiedzili przy tym wiele gabinetów psychologów i psychiatrów. Nikt jednak nie umiał udzielić im odpowiedniej pomocy… Cała opowieść jest zatem próbą poznania prawdy na temat córki – dociekliwym reportażem życia rodziców dziecka cierpiącego na poważne zaburzenie.
„Jej pełne zwątpienia wyobrażenie na własny temat stało w dziwnej sprzeczności z wysokimi wymaganiami, jakie stawiała sobie i wszystkim wokół. Gardziła większością nauczycieli z Redwood, określając ich mianem <<głupków>> bądź <<lamerów>>, a mimo to łajała się bezlitośnie za najmniejsze błędy w swoich pracach domowych. Łaknęła szacunku i uznania dla swojej inteligencji, ale musiały być szczere; wyczuwała fałsz na kilometr”.
„Mogło być inaczej” to opowieść, której największym atutem jest bardzo dobrze poprowadzona narracja. Mimo iż od początku wiemy, jak fatalnie kończy się historia, powieść potrafi wciągnąć. Czytelnik do końca ma nadzieję, że bieg wydarzeń się odwróci. To, co najbardziej trzyma odbiorcę w napięciu, to chęć poznania przyczyny – konkretnej diagnozy. Co więcej, skoki nastrojów występujące u Casey wprowadzają niespodziewane zwroty akcji. Kiedy wszystko układa się pomyślnie, zaczyna się po prostu zapominać o tragicznym końcu.
Jak wskazuje sam tytuł („Mogło być inaczej”), autor boryka się tu z wielkim poczuciem winy. Nie udało mu się uratować najbliższej osoby, ponieważ nie wziął na poważnie objaw jej choroby (Casej przedstawia się tu często jako po prostu rozpuszczone, krnąbrne dziecko). Mimo to powieść nie jest próbą pogodzenia się z samym sobą czy wylaniem żalu na środowisko lekarskie. Książka ta stanowi przestrogę dla rodziców. Nakłania do nieustającej walki – by nigdy nie zaprzestawać poznawania własnego dziecka i nie odwracać się od problemu, licząc, że sam zniknie. Dlatego pozycja ta jest lekturą obowiązkową dla każdego rodzica, osób interesujących się psychologią bądź pragnących w przyszłości pracować z młodzieżą.
Autor recenzji: Karolina Orlecka
Tytuł: Mogło być inaczej
Autor: John Brooks
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2017