Przenosimy się do Korei Południowej, a wędrówka w te rejony już od samego początku zapowiada się na niebezpieczną, toksyczną, baa, śmiertelnie toksyczną przygodę (już sama kolorystyka scen, zimna i metaliczna, jak i basowe akordy ścieżki dźwiękowej, zwiastują nadejście zła przez duże „Z”). Oto bowiem farmer, którego samochód zostaje spryskany w celach bezpieczeństwa, obawia się, że znowu będzie musiał wybić zwierzynę, a niepokoje swoje przekazuje słownie funkcjonariuszowi w stroju nie wróżącym wjazdu w bezpieczne chemicznie rejony. Kontroler ruchu ubrany jest bowiem w kostium chroniący przed zakażeniami, i dziwi fakt, że z półuśmiechem zażegnuje zaniepokojonego farmera. Ale to przecież koreańskie, a nie europejskie kino, nie przyrównujmy więc jabłka do banana. Zmartwychwstanie potrąconej przez samochód sarny i pożar w pewnej fabryce w Ausan, staną się preludium do wszechogarniającej kraj apokalipsy, z zombie w roli głównej.
Masowej krwawej rzezi przyglądamy się, śledząc losy bohatera o imieniu Seok-woo (Gong Yoo), pracownika pewnej korporacji w Seulu i samotnego ojca kilkuletniej Soo-an (Soo-an Kim), którego egoizm miał spowodować rozpad małżeństwa (nie pozwala mu o tym także zapomnieć jego własna córeczka, obwiniająca tatę o tę cechę nie raz). Nie wiemy dlaczego to właśnie on stał się główną postacią w filmie, jednak dzięki scenariuszowi Sang-ho Yeona, z pewnością się o tym dowiemy, oczywiście pod sam koniec najnowszego dzieła przez niego wyreżyserowanego.
Jak w każdym rasowym horrorze o ucieczce przed zombie w rozpędzonym pociągu i o trupiej apokalipsie, akcja nie może nie dziać się szybko, a sam wirus błyskawicznie rozprzestrzenia się, degradując wszystkich na swojej drodze, bez względu na wiek, status społeczny i zawód, czy płeć. Busan, mające byc wybawieniem, jest jednak odległym celem i nieliczne osoby będą miały to szczęście, aby tam dotrzeć. Niektóre, choć może to tylko domysły, podejmą decyzję o samobójstwie, co będzie wydawać się pierwszym w ich życiu w pełni świadomym wyborem, uwalniającym je od cierpienia, którego nie mogły już znieść. Większość postaci w filmie, również te heroiczne, zostaną jednak przemienione w dziwacznie, dynamiczne (i z pewnością nie do końca bezmózgie!) wyginające się, pokrzywione i zakrwawione zombie z odwróconymi oczodołami. Pomimo jednego słabego punktu, dla tych z osób nie będzie dla nich wybawienia czy ucieczki od okrutnego losu. O wątek komediowy zadbają z kolei postaci drugoplanowe: Sang-hwa (Dong-seok Ma) i towarzysząca mu wiernie Seong-kyeong (Yu-mi Jeong).
Co można zatem powiedzieć o filmie Zombie Express? Cóż, wiele poruszonych w nich wątków nie jest zbyt odkrywczych czy nowatorskich, jak choćby przemiana głównego bohatera w protagonistę, budzącego się z egoistycznego snu i pragnącego odmienić się dla dobra rodziny. Również sam sposób zarażania, czy starcia z zombie nie są czymś zaskakującym. Jak przystało na komercyjny, kasowy południowokoreański hit, pełno tu również ckliwego sentymentalizmu, przeplatanego melancholijną, łzawą, fortepianową muzyką (na marginesie, wyborną!).
Wielki plus stanowi za to warsztat twórców filmu: praca kamery, dynamiczna i dokładna, jak i największy atut techniczny filmu – efekty CGI. Z pewnością jest to również widowisko pełne emocji i zwrotów akcji, wciągające i odświeżające tematykę w azjatyckim, oryginalnym stylu.
Wydaje się także, że najważniejszą cechą i diagnozą, jaką stawia ten film, jest ta dotycząca społeczeństwa konsumpcyjnego. Czy aby przypadkiem technologiczny rozwój i władza potężnych, międzynarodowych korporacji nie liczących się z konsekwencjami swych poczynań, nie jest właśnie przyczyną kryzysu, który to oddziela od siebie rodziny, a wiarę w Boga czy inne wartości, zamienił na bezrefleksyjne oddanie się mamonie i pracoholizm? Jakie bowiem wartości niesie ze sobą drapieżny kapitalizm, cechujący niektóre azjatyckie kraje, ale też te geograficznie nie usytuowane na tym kontynencie? Jak wielu mężczyzn i jak wiele z nas wybiera pieniądze ponad miłość? I czy tak naprawdę mamy wybór, czy też musimy być skazani na takie życie? Czy aby jedynym wybawieniem nie jest miłość i spokojne, zrównoważone życie?
W Zombie Express wyraźnie zaakcentowany został fakt, że wyłącznie współpraca i wzajemna pomoc może uchronić ludzi przed zagładą, a nadmierny heroizm walczących mężczyzn może spowodować, że kobiety zostaną osamotnione. Te ostatnie z kolei, jak na koreańska kulturę przystało, pokazywane są z szacunkiem, i tak też przez mężczyzn traktowane (pragnęłabym tej równowagi w większości europejskich i amerykańskich produkcji, jak i poza planami zdjęciowymi). A wszystko to w szaleńczym pościgu, który kończy się dopiero z końcem filmu. Ten w rzeczywistości zaś będzie trwać nadal. Jak długo jeszcze ten pociąg będzie jechać?
Więcej informacji: http://www.festmakabra.pl.