Zguba, utrata czy zaginięcie to zawsze stan wskazujący na jakiś brak. Zgubić można klucze, ulubiony szalik, stary pamiętnik i… sosnę, jak się okazuje. Najnowsza książka Katarzyny Ryrych wydana nakładem Wydawnictwa MG to rzecz o poszukiwaniu zapodzianego ziarnka drzewa, ale przede wszystkim o drodze do odnalezienia zatraconego”ja”.
Enigmatyczna istotność tytułowej sosny zostaje naświetlona stopniowo. Oto poznajemy wiekową bohaterkę, Matyldę, mieszkankę małej miejscowości, która podczas zagranicznego wyjazdu swojego syna, opiekuje się wnuczką. Bisia, bo tak na imię dziewczynce (swoją drogą, kto wpadłby na pomysł nadania dziecku imienia po kotce?), to dorastająca uczennica zadająca wiecznie za trudne pytania. Międzypokoleniowy dialog i perypetie wychowawcze to plan pierwszy powieści, bowiem w tle snuje się opowieść o przeszłości i czasach, gdy to Matylda była dzieckiem. Wspomnienia odległych czasów łączą się z dzieciństwem w cieniu starszej siostry Julii, która była zawsze zdolniejsza i ładniejsza. Jedyne zwycięstwo „niewidzialnej” Matyldy polega na poślubieniu Tadeusza, odwiecznego kandydata Julii. Triumf okazuje się być pozorny, a z biegiem czasu zmienia się w koszmar, który umila pojawienie się na świecie synów i towarzystwo kochającego ojca.
Jej dawne życie, po którym co dzień błądzi myślami, zdaje się być wegetacją podszytą stagnacją i żalem. „Kim jestem?” pyta pospiesznie samą siebie i nie czekając na odpowiedź, zatraca się w codzienności obowiązków domowych. Prasuje koszule męża, znosi w milczeniu kapryśne zachowanie siostry i samotnie (choć nie w samotności) wychowuje synów. Ciągle towarzyszy jej poczucie bycia zepchniętą na dalszy plan, odbieranie głosu i sprowadzenie do roli piastunki domowego ogniska bez pytania, czy w ogóle jej to odpowiada. Jedynym opiekunem i stróżem Matyldy jest jej ojciec, który troskliwie patrzy na jej małżeństwo i stara się dodawać codziennej otuchy. Z letargu wyrywa ją wyjazd, na który wybiera się do nielubianej ciotki namawiana przez męża. Nić porozumienia, która stopniowo łączy kobiety, dodaje Matyldzie siły i odwagi, by jeszcze o siebie zawalczyć. Zmiana fryzury, kosmetyczka i poszukiwania pracy to niejedyne nowe kroki, jakie podejmuje Matylda. Co jeszcze dzieje się w trakcie pamiętnego lata? Jakie wspomnienia kryją się w nostalgicznym uśmiechu Matyldy, przywołującej co krok tajemnicze imię „Fabian”? I o co właściwie chodzi z tą sosną?
O kobietach, ale nie tylko dla kobiet – tak krakowska pisarka Katarzyna Ryrych opowiada o założeniach swojej książki. Ilu potencjalnie mężczyzn sięgnęłoby po książkę? Obawiam się, że zbyt mało, ale każdy odnalazłby w niej przyjemność czytelniczą. Lekkość z jakim przenosimy się w świat Matyldy, zaskakujące i odkrywane stopniowo rodzinne tajemnice oraz inspirująca lekcja, jaką daje nam ta lektura to coś wartego polecenia! Lektura doskonale umila wieczory i świetnie sprawdzi się w trakcie wyjazdowego odpoczynku. Niewielka jest szansa, że książka przyciągnie mnie po raz kolejny, ale dla tego jednego razu zdecydowanie było warto.
Autor recenzji: Małgorzata Świerad
Tytuł: „Zginęła mi sosna”
Autor: Katarzyna Ryrych
Wydawnictwo: Wydawnictwo MG
Data premiery: 2017-02-17