Stary świat umarł. Cały as łudzę się, że zachowałam go tutaj, jak w łupinie orzecha, ogrodziłam jego cząstkę, esencję, ale to nieprawda. Nie ma go i nie będzie. Nie ma religii, nie ma nauki, sztuki, państwa, nie ma narodów.
Tak w książce „Wszystko się stało” wygląda świat po TYM, czyli wielkiej katastrofie. Jednak post-apokaliptyczna wizja w ujęciu Joanny Muchy, to nie obraz rozkładu, gruzy wielkich miast, ludzie zabijający się najnowszymi rodzajami broni czy obywatele sterowani przy pomocy nowych technologii. Tu jest zupełnie inaczej – apokalipsą stał się powrót do korzeni, do tego co pierwotne i tego, jak wyglądał świat zanim się „ucywilizował”.
Anna, bohaterka książki jest zastępcą burmistrza w małej miejscowości. Jej szansa na błyskotliwą karierę znika, gdy nagle wszyscy ludzie zaczynają dziczeć. Dosłownie. Zapominają o wszystkich zdobyczach społeczeństwa – nie tylko o tym, jak korzystać z tabletów, ale nawet jak wzniecić ogień. Jednymi z osób, które pamiętają „stary” świat (choć tak naprawdę „nowy”) jest Anna i Teresa. O ile jednak Teresa wychowała się na wsi i dużo łatwiej jest jej się przystosować do nowych warunków, dla Anny nauka zdobywania pożywienia ze strzelbą czy koszenia trawy przy pomocy ręcznej kosy to prawdziwe wyzwanie. Musi nauczyć się na nowo tego, co kiedyś robili jej przodkowie – dojenia krów czy czerpania wody.
Paradoks powieści Joanny Muchy polega na tym, że choć przedstawia wizję świata przyszłości, nie jest to literatura science-fiction, a raczej dobrze nam znana tęsknota za wsią spokojną, wsią wesołą. Opozycja natura/kultura walczy ze sobą na kolejnych stronach książki, pokazując jak wiele prostych i zbliżających do siebie czynności porzuciliśmy w pędzie za władzą i komfortem. Wydaje się banalne? Być może, ale Muchę naprawdę dobrze się czyta (na pewno lepiej niż słucha).
Autorka prowadzi narrację za pomocą pamiętnika, przeplatając ze sobą wpisy z czasów „zanim” wraz z notkami ze świata pogrążonego w „zagładzie”, dzięki czemu udaje jej się budować napięcie i trzymać dobry rytm powieści.
Muszę przyznać, że do książki Joanny Muchy podchodziłam z dużą rezerwą. Obawiałam się nasączenia politycznymi poglądami, ale choć i feminizmu tu jest sporo, powieść, na szczęście, nie staje się nachalnym manifestem. Książki „Wszystko się stało” nie nazwałabym oszałamiającym debiutem, ale na pewno okazała się miłym zaskoczeniem.
Dagmara Marcinek
Tytuł: Wszystko się stało
Autor: Joanna Mucha
Grupa Wydawnicza Foksal, Wydawnictwo W.A.B
Data premiery: 26 kwietnia 2017