Zabierając się za książkę finalistki Man Booker Prize 2016 liczyłam na lekturę wciągającą i przemyślaną. Dostałam jednak coś całkowicie innego. Zachwalana przez wielu książka pióra Deborah Levy „Gorące mleko” nie zrobiła na mnie specjalnego wrażenia. Mówi się, że początki bywają trudne, a ja dopowiem, że również środki i zakończenia, bo tak było w tym przypadku.
Historia, która składa się z wielu scen z kilkutygodniowego życia w Andaluzji głównej bohaterki – Sofii, rozpoczyna i kończy się nagle, czytelnik zostaje bez zapowiedzi wprowadzany i wyciągany z jednej sceny w drugą. Owe sceny łączą się w logiczną całość, ale czegoś mi w nich brakowało. Przesyt patosu nad treścią, który często przejawiał się w logicznych tylko dla Sofii przemyśleniach, tak odciągał myśli i nużył, że musiałam niejeden akapit przeczytać powtórnie, aby ogarnąć dziwną burzę myśli w głowie bohaterki.
Przez całą lekturę śledzimy jej nieporadne starania (a raczej ich brak) radzenia sobie z codziennością, które przeplatają się z opieką nad chorą bardziej na głowę niż fizyczny paraliż matką, wspomnieniami niezbyt udanych lat po odejściu ojca, pytaniami co ze sobą w życiu zrobić oraz nieprzemyślanymi działaniami, które wskazują, że drzemie w niej wariatka. Bohaterka jest bierna, nie potrafi powiedzieć co myśli, nie jest odważna i pozwala sobą pomiatać. Później to się trochę zmienia (na szczęście!), ale niesmak i irytacja do postaci nie opuściła mnie do samego końca książki.
Inni bohaterowie również mają cechy niezrównoważenia i żaden z nich mnie nie zainteresował. To grupka dziwnych indywiduów, którzy mają za zadanie pociągnąć historię dalej. Irytują mniej niż Sofia i mają większy bagaż doświadczeń, ale wydają się ograniczeni emocjonalnie. Jakby posiadali tylko po kilka cech dla nich charakterystycznych i nic poza tym.
Nikt w tej historii, nie został przedstawiony jako osoba rozsądna czy zrównoważona emocjonalnie, każdy z nich ma swoje dziwactwa, albo niecodzienne podejście do życia. Jakie jest prawdopodobieństwo, że każdy kogo spotkasz jest dziwny? W przypadku Sofii wynik wynosi 100%.
Czytając tą książkę czułam znudzenie. Pisana lekkim stylem (to jeden z niewielu plusów), nie zdołała mnie swą treścią wciągnąć czy pobudzić do głębszych refleksji. Brak rozwinięcia historii, punktów zwrotnych, czegokolwiek co by ożywiło akcję, wywoływało u mnie znużenie. Nie wiem czy niepokojący mnie sposób postrzegania świata przez Sofię jest celowym zabiegiem autorki i jakie miał spełniać zadanie w tej opowieści, ale mnie on ani zbyt głęboko nie zaciekawił, ani nie zaintrygował. Być może jednak mój świat jest zbyt mocno uporządkowany i historię tą mogą zrozumieć jedynie mocne indywidua?
Autor recenzji: Agnieszka Jedynak
Autor: Deborah Levy
Tłumaczenie: Tomasz Bieroń
Premiera: 19 maj 2017
Wydawnictwo: Znak