Teatr Mumerus przyzwyczaił mnie do sztuk nietuzinkowych i zaskakujących. Nie inaczej rzecz miała się w przypadku sobotniej premiery. Już sam tytuł powoduje, że w głowie mamy wiele pytań – To nie są drzwi, więc co? Opis spektaklu też jest mocno enigmatyczny. Wiemy tylko teksty czyjego autorstwa będzie nam dane usłyszeć podczas tego występu. Ciekawość nie jest jednak jedynym powodem, dla którego warto zobaczyć ten spektakl.
To, co jako pierwsze rzuca się w oczy podczas sobotniej premiery, to piękne kostiumy i pomalowane twarze aktorów. Niby to nic nowego w tym teatrze, ale nadal uwodzi mnie z taką samą mocą. Uwielbiam tego rodzaju estetykę i dopiero widząc ją, zdaję sobie sprawę, jak bardzo mi tego brakuje. Między innymi za sprawą takich zabiegów przenosimy się na godzinę do innego świata. Długo przyjdzie nam czekać na pierwsze słowa, które padną w tym spektaklu, ale później będziemy wsłuchiwali się w nie z dokładnością, by nie uronić ani jednego. Oto jak przy minimalizmie treści można uzyskać otwarty przekaz.
Napisałam, że jako pierwsza wpada nam w oko estetyka, lecz tak naprawdę już od wejścia spotykamy aktorów znajdujących się na scenie. Pośród nich znajduje się między innymi para umrzyków i tajemnicza postać w kapturze. Postaci nie na długo pozostają w bezruchu. Już po chwili kobietę budzi jej towarzyszka. Następnie postaci budzą swojego sąsiada, eleganckiego jegomościa z szablą w dłoni. Co je łączy trudno powiedzieć, bo ról w tym przedstawieniu będą pełnić wiele i każda z nich będzie równie zagadkowa. Postaci będą przemieszczać się po scenie, a niekiedy zastygać w bezruchu niby to ustawiając się do zdjęcia, efekt tych zabiegów bywa różny, czasem najzwyczajniej w świecie nie starcza im sił na pozowanie. Bohaterowie nie są jednak wyłącznie biernymi statystami, do swych rąk otrzymują w pewnym momencie aparaty i wyszukują wśród widowni swoich modeli. Jakby chcieli przy pomocy zdjęć uwiecznić momenty. Jakby sami byli wygrzebani z jakichś zamierzchłych czasów i przywracała ich do życia tylko cudza pamięć. Pośród tego przewijają się wersy o wojnie, śmierci, pożegnaniu i miłości. Zestawiono tu bohaterów o różnych profesjach i w różnym wieku. Choć wiele ich różni, dopełniają się, a ich ich losy przeplatają się ze sobą. W każdą wykonywaną czynność wkładają precyzję, jakby przywrócone im życie chcieli przeżyć raz jeszcze i ze zdwojoną mocą.
„To nie są drzwi. Kodycyl fotografji” to spektakl w pięknej oprawie, niepozbawiony humoru i pełen artyzmu. Ponownie przekonamy się, że w teatrze, jak to ze sztuką bywa, każdy znajdzie coś co przyniósł ze sobą i w taki sposób będzie go interpretował. Polecam wielbicielom teatru nieoczywistego.
Autor recenzji: Monika Matura
Teatr: Teatr Mumerus
Tytuł: To nie są drzwi. Kodycyl fotografji
Reżyseria: Wiesław Hołdys
Obsada: Ewa Breguła, Monika Gigier, Anna Lenczewska, Alicja Margolin, Marcin Kapusta, Jan Mancewicz, Bartłomiej Zdeb, Robert Żurek
Kostiumy: Dorota Morawetz
Muzyka: Michał Braszak
Data premiery: 29 lipca 2017 roku
Spektakl obejrzany dzięki uprzejmości: Teatru Mumerus